Bolek zostanie w "Tarze" dożywotnio. Schronisko to wymarzone miejsce dla koni. Codziennie mają zapewnioną tam opiekę, także lekarską, wikt i wspaniałe wybiegi - pastwiska.
- Bolek przyjechał do Tary późnym wieczorem, na dworze było już ciemno, więc mogliśmy go pooglądać tylko w świetle latarek. Z niecierpliwością czekaliśmy do rana. Rano po przyjściu na padok okazało się ze Bolek powoli zaprzyjaźnia się z Joszim, który jest jego sąsiadem. Pokwikiwaniom i piskom nie było końca. Bolek biegał w tą i z powrotem na małym padoku, który dostał do dyspozycji, testując ogrodzenie. Kiedy okazało się, że drewno wytrzyma, ruszył do jedzenia siana - relacjonują pierwszy dzień pobytu w "Tarze" Scarlett i Piotr Szyłogalisowie, właściciele schroniska.
Bolek został odkupiony od gospodarza z Mazur. Koń przez trzy i pół roku był przykuty łańcuchem do ściany w komórce. Łańcuch wrósł w szyję zwierzęcia, a jego kopyta monstrualnie przerosły. Bolek nie mógł się poruszać, był wychudzony i zagrzybiony. Ropa z ran zalewała mu oczy. Zanim trafił do swojego nowego domu przez kilka tygodni przebywał w klinice weterynaryjnej.