Za dziesięć dni Bolek, na którego leczenie zebrali pieniądze bydgoszczanie wróci do schroniska "Tara". Będzie nadal pod szczególną opieką, ale na pewno nie zabraknie pieniędzy na lekarstwa, opiekę i dalsze jego utrzymanie. Podczas akcji "Ratujmy Bolka" zebrano ponad 6,5 tysiąca złotych.
To nie wszystko. - Ludzie dobrej woli wpłacili na nasze konto osiem tysięcy. Wiele w tym zasługi "Pomorskiej", która pierwsza poinformowała o losie maltretowanego przez lata zwierzęcia - mówi Irena Janowska, szefowa Towarzystwa Pomocy Zwierzętom "Animals".
Właściciele "Tary" - Scarlett, Piotr i Ikar Szyłogalisowie nie kryją radości.
- Bolek będzie u nas miał dobry dom, tak jak setka pozostałych koni, które z nami mieszkają. Koń z dnia na dzień czuje się coraz lepiej. Kiedy, od razu po odratowaniu go z gospodarstwa na Mazurach, zakładaliśmy mu kroplówkę, było mu wszystko obojętnie. Spróbujcie teraz mu podskoczyć - żartuje Scarlett.
Szyłogalisowie od lat ratują skazywane na śmierć konie. - Polska jest na czołowym miejscu w Europie pod względem hodowli koni na rzeź. Ale jeśli zapytać się przeciętnego Polaka, czy zjadłby końskie mięso, to przecież powie, że nie - bo dziadek był ułanem, bo konie są piękne, czyste i mądre. Warto się nad tym zastanowić. Warto też walczyć o prawa zwierząt w naszym kraju. Prawodawstwo jest u nas pod tym względem na poziomie Mozambiku - dodaje Scarlett Szyłogalis.