Nasi przodkowie zasiadali do stołów w momencie pojawienia się pierwszej gwiazdy - symbolu gwiazdy betlejemskiej. Jak bowiem głosi Pismo Święte, to właśnie ona rozbłysnęła nad stajenką, gdy na świat przyszedł Jezus.
Wigilijny rytuał rozpoczynał się (i tak jest nadal) od dzielenia opłatkiem, kiedyś był on zwany mgiełką, miał gwarantować zgodę i pomyślność. Dodajmy, że wypiek opłatków należał do obowiązków osób związanych z Kościołem - prym w tej dziedzinie wiódł zakon ss. Sakramentek. To, że podczas wigilijnej wieczerzy opłatek jest zawsze obecny, zawdzięczamy XVIII-wiecznej szlachcie. Kiedyś bardziej powszechny był jednak zwyczaj dzielenia się opłatkiem ze zwierzętami gospodarskimi, którym tak wiele zawdzięczano.
To też może Cię zainteresować
Jak prezentowały się domostwa na Boże Narodzenie?
Używali do tego przede wszystkim snopów zbóż (pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa), i podkreślmy - nie chodziło im głównie o zbudowanie świątecznego nastroju, ale o symbolikę. Wierzono bowiem, że strojenie domu słomą, zbożami, czy sypanie ziarna na stół, przyniesie urodzaj w kolejnym roku.
Choinka? Cieszy nasze oczy od nie tak dawna. Pierwsze drzewka pojawiły się w XIX wieku - głównie w domach ewangelików. Powoli przystrojone choinki zaczęły podbijać serca mieszkańców różnych częściach kraju: Pomorza oraz Warmii i Mazur.
Gdzie było trudno o drzewko, stosowano gałęzie jodłowe, świerkowe, sosnowe - dekorowano nimi kiedyś drzwi, ramy obrazów. Ale przybijano je również do wrót obór, stodół.
Podłaźnik, połaźnik, podłaźniczka, jutka
Mowa o zielonej ozdobie zawieszanej na suficie, która miała zapewnić domostwu wszystko, co dobre, a pannom - rychłe zamążpójście. Co ciekawe, wysuszony podłaźnik kruszono i dodawano do jedzenia dla zwierząt oraz zakopywano, aby poprawić urodzaj.
