Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brak skuteczności największą bolączką Zawiszy

DARIUSZ KNOPIK
dwukrotnie był bardzo bliski pokonania bramkarz Olimpii
dwukrotnie był bardzo bliski pokonania bramkarz Olimpii fot. Wojciech Wieszok
Zawiszanie nie znaleźli sposobu na sforsow-nie obronnego muru Olimpii Elbląg. Przeważali, stwarzali okazje, ale bramki nie zdobyli.

Zawisza Bydgoszcz - Olimpia Elbląg

Było więcej, niż pewne, że elblążanie przyjadą się bronić i szukać swej szansy w kontratakach. Nominalnie byli ustawieni w diamencie, ale gdy tylko tracili piłkę, przed linią defensywy ustawiała się piątka pomocników i przeszkadzała bydgoszczanom w konstruowaniu akcji.

Co prawda zawiszanie częściej byli w posiadaniu piłki, ale niewiele z tego wynikało. Nie udało im się stworzyć większego zagrożenia pod bramką Krzysztofa Stodoły. W pierwszej połowie właściwie tylko trzy okazje mogły przynieść gola zespołowi z Gdańskiej. Najbliżej był Michał Ilków-Gołąb, po którego strzale piłka wylądowała na poprzeczce. Minimalnie niecelnym strzałem obok słupka popisał się Paweł Zawistowski. Z kolei lob Martinsa Ekwueme w ostatniej chwili wybił bramkarz Olimpii.

Wydłużona przerwa

W przerwie delegat PZPN nakazał kibicom z trybuny B zdjęcie transparentu z napisem dotyczącym wypowiedzi ministra Sikorskiego o Powstaniu Warszawskim. Po kilkuminutowych negocjacjach transparent zniknął. A wraz z nim groźba przerwania meczu. Przerwa z tego powodu trwała ponad 20 minut. Jednak jak podkreślili szkoleniowcy, nie wpłynęła ona na postawę zawodników w 2. części.

Dwa debiuty

Po przerwie na boisku pojawił Patryk Klofik, dla którego był to debiut w I lidze w barwach Zawiszy. Pomocnik, jak wszyscy zawiszanie, starał się, biegał i walczył. Miał nawet okazję, by strzelić gola, ale główkował prosto w ręce Stodoły.

- Zabrakło szczęścia - stwierdził pomocnik. - Mogłem skręcić głowę trochę w lewo lub w prawo, a nie uderzyć centralnie. Nie mogę być zadowolonym ze swojego debiutu, bo nie wygraliśmy - dodał Klofik.
Drugim debiutantem był Kamil Jackiewicz, który do Zawiszy trafił z... Elbląga. Jackiewicz na boisku pojawił się po godzinie gry, zmieniając Rafała Leś-niewskiego. Właśnie były zawodnik Olimpii miał piłkę meczową w końcówce spotkania. Jednak po jego strzale piłka minimalnie minęła słupek.

- To mógł być debiut - marzenie - stwierdził Rafał. - Miałem dobrą okazję. To była cofana piłka. Musiałem do niej dobiec i uderzyłem z półobrotu. Widziałem i dlatego chciałem uderzyć po długim rogu. Chybiłem minimalnie - żałował napastnik.

Okazja po przełamania strzeleckiej niemocy trafia się w środę. W meczu Pucharu Polski zawiszanie zagrają z trzecioligowym Gryfem Wejherowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska