- Mieliśmy sygnał z Żura, że nie mogą tak długo trzymać wody w zbiorniku. Podobnie jest w Kozłowie. Starosta świecki i strażacy właśnie radzą w tej sprawie - ok. godz. 11 poinformował nas Marcin Kulpiński z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Świeciu.
Dwie godziny później było wiadomo, że zapory muszą wytrzymać jeszcze dwie doby. - To decyzja Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Mamy czekać aż opadnie woda w Przechowie - tłumaczy Paweł Puchowski, rzecznik prasowy straży pożarnej w Świeciu.
Zalanych jest tam 60 budynków, w tym przedszkole. Powódź powstała przez wysoki poziom Wisły, do której Wda uchodzi tuż za Świeciem. Rzeka cofnęła się, podtapiając nie tylko Przechowo, ale też ulicę Wodną, przyległą do starówki Świecia.
Brakowało 10 centymetrów
- Od poniedziałku Wda zeszła o 40 centymetrów - mówi nam Eugeniusz Schmidt z Przechowa, którego posesję rzeka zalewa kilka razy do roku, dlatego wyposażył się w miarę. - Teraz brakowało dziesięciu centymetrów, żeby Wda wdarła się do domu. Ale podwórko mam całe pod wodą - opowiada pan Schmidt. On i jego sąsiedzi spodziewają się zrzutu na zaporach, dlatego wybrali się do Kozłowa. - Na oko zbiornik może jeszcze przyjąć trochę wody - uważa pan Schmidt.
Dziś po południu Enea włączyła prąd w Przechowie. Powodzianie radzili sobie bez niego od niedzieli.
Chociaż sytuacja zdaje się wracać do normy, nadal trudno mówić o skali zniszczeń i niezbędnej pomocy. - Sami poszkodowani nie są w stanie tego określić - mówi Renata Fluder-Bielawska, rzecznik prasowy UM w Świeciu. - Czekamy na spadek poziomu Wdy, żeby rozpocząć akcję wypompowania wody z piwnic i mieszkań. To będzie pierwszy etap usuwania skutków powodzi.
Następnym krokiem jest szacowanie strat i wysokości wsparcia, które powodzianom z gminy Świecie będzie udzielone za pośrednictwem Ośrodka Pomocy Społecznej.