Przedstawiciele Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie” poinformowali o złożeniu odwołania do sądu od decyzji GDOŚ w Minikowie podczas niedawnego posiedzenie Zespołu Doradczego Wojewody Kujawsko-Pomorskiego ds. Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Jak podkreślono w czasie spotkanie w obecności wojewody Michała Sztybla - budowa stopnia wodnego poniżej Włocławka jest jedną z najczęściej dyskutowanych spraw dotyczących polityki wodnej. Inwestycję uzasadnia się koniecznością podparcia i poprawy stabilności zapory we Włocławku masą wody piętrzonej na wysokości Siarzewa.
Nowa zapora ma również zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom Kujaw i Ziemi Dobrzyńskiej (zmniejszając ryzyko powodziowe), dostarczać czysty ekologicznie prąd (dzięki turbinom hydroelektrowni), przyczynić się do rozwoju transportu śródlądowego i przeciwdziałać suszy (co jest szczególnie ważne w dobie zmian klimatu). Odtworzony będzie też charakter nadrzecznych łęgów.
Porozumienie w sprawie budowy stopnia wodnego Siarzewo podpisali w minionych latach przedstawiciele ministerstw: środowiska, energii, gospodarki wodnej i żeglugi śródlądowej.
Jednak 23 grudnia 2024 roku generalny dyrektor ochrony środowiska uchylił decyzję (której wydanie zajęło 7 lat) w sprawie budowy stopnia wodnego w Siarzewie oraz zdecydował o odmowie określenia środowiskowych uwarunkowań dla tej inwestycji.
Odwołanie do sądu to kluczowy krok
„Wody Polskie”, które są inwestorem budowy tego stopnia wodnego, nie składają jednak broni i składają odwołanie do sądu od decyzji GDOŚ.
- To kluczowy krok, który przywraca szanse na realizację tej inwestycji, a środki na budowę są zabezpieczone w ramach wieloletniego programu zatwierdzonego przez Radę Ministrów. Cieszy mnie, że „Wody Polskie” poważnie traktują temat budowy stopnia wodnego w Siarzewie i tej kwestii nie unikają, a wręcz przeciwnie. Jest ona jednym z ważniejszych aspektów, zwłaszcza w kontekście wydarzeń, które miały miejsce w tym roku na południu Polski. Pamiętajmy, że decyzja jednego organu nie przekreśla całej inwestycji – powiedział wojewoda Michał Sztybel.
W oczekiwaniu na decyzję sądu „Wody Polskie” będą prowadziły analizy pod kątem wpływu tej inwestycji na środowisko całego obszaru środkowej i dolnej Wisły. „Wody Polskie” zadeklarowały, iż w zależności od przyjętego wariantu realizacji, będą weryfikować koszty inwestycji. Te – przypomnijmy – wynoszą prawie 10 mld zł.
Rolnictwo byłoby poszkodowane
Uczestnicy spotkania zgodzili się, że najgorszym dla interesów rolnictwa w naszym regionie byłoby zablokowanie inwestycji, bowiem w dobie zmian klimatu i wiążącej się z nimi zmiany rozkładu opadów, coraz częściej zmagamy się z problemem powodzi i podtopień.
Zbiornik utworzony na tamie stanowiłby spory rezerwuar wody, z którego rolnictwo mogłoby korzystać.
