- Ładna okolica i życzliwi ludzie - mówi Zofia Lutowska. - Brakuje za to autobusów i chodnik przydałby się nam przy głównej ulicy.
Mieszkańcy chwalą kościół - o zabytkowy budynek dba kościelna i nowa sołtyska Anna Bogdaszewska. - Poprzednia sołtyska też nie była zła - mówią mieszkańcy. - Po wyborach mamy nową, zobaczymy, jak będzie.
Pani Ania ma talent dekoratorski i pięknie potrafi układać kwiaty. Jest też osobą życzliwą, co podkreślali spotkani przez nas Czytelnicy.
Przeczytaj: W naszym regionie przybyło i ofert pracy, i bezrobotnych...
Mieszkańcy utyskiwali na brak drużyny sportowej i zajęć ruchowych dla dzieci, chwalili punkt przedszkolny i świetlicę, narzekali natomiast na brak pracy.
- Wysłałem 14 CV i nic - żalił się jeden z mieszkańców. - Pracowałem w Zagórkach koło Chojnic za 980 złotych. 500 złotych szło na same dojazdy, zostawało mi 400. Jak za to żyć?
We Włościborzu nie ma zakładów pracy, młodzi muszą wyjeżdżać za granicę. - Gdybym miał pracę, to pracowałbym tu i utrzymywał emerytów - mówi spotkany na ulicy przy sklepie Czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji). - Wyjeżdżam do Niemiec dwa razy w roku. Moja mama pracuje w Sępólnie za 920 złotych. Stawki są głodowe, a w zakładach pracy jak w obozach - kierownicy patrzą wszystkim na ręce.
A więcej o tym, jak się żyje we Włościborzu, już w poniedziałek, 7 marca.