Brali do kieszeni

     - Nie miałem wcześniej żadnych sygnałów, iż w stacji dzieje się coś takiego - powiedział w piątek "Pomorskiej" Klemens Kubasik, prezes PZM. - Teraz wiem jedynie, że 50-letni były kierownik chojnickiej stacji i drugi 30-letni diagnosta zostali przesłuchani. Jadę w poniedziałek do Chojnic i zamierzam się dowiedzieć czegoś więcej.
     **_Z ukrycia na taśmie
     Policjanci mają mocne dowody. Operacyjną informację o nieprawidłowościach na stacji uzyskali funkcjonariusze z pionu przestępczości gospodarczej. Działania śledcze podjęli w grudniu ub. r. - _W pierwszej fazie użyto technicznych środków operacyjnych umożliwiających rejestrację z ukrycia - _informuje Tomasz Kąkolewski**, oficer prasowy chojnickiej policji. - _Dalsza praca polegała na weryfikacji materiału.
     _Nagrania będą niezbitym dowodem procesowym. Dzięki temu ustalono również ośmiu właścicieli pojazdów. Wiadomo, że korzystali oni z poświadczających nieprawdę wpisów w dowodach rejestracyjnych. - _Zatrzymano im dowody rejestracyjne i przedstawiono zarzuty używania przestępczych dokumentów - mówi Kąkolewski. - _Grozi im za to do dwóch lat więzienia.
     **_Przyznali się do winy
     Diagności zatrzymani zostali na 48 godzin. Przyznali się do winy. Prokurator uznał, że w tej sytuacji nie zachodzi konieczność ich aresztowania. Zebrany materiał pozwolił udowodnić im oszustwa od listopada 2004 r. Za wykonanie nieuczciwego badania lub niewykonanie go wcale pobierali 30 lub 50 zł. Za takie przestępcze działanie grozi im od sześciu miesięcy do ośmiu lat.
     Kąkolewski nie chciał odpowiedzieć nam, czy sprawa jest rozwojowa. Niewykluczone, że oszukiwało więcej pracowników stacji. Być może w toku śledztwa wyjdą kolejne przypadki wpisów do dowodów rejestracyjnych.