Temat rozliczania z ciepła budynków administrowanych przez spółdzielnię poruszaliśmy już kilka razy. Przedstawialiśmy wypowiedzi mieszkańców, prezesa SM i szefa Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Brodnicy. Tłumaczenia jakie zaprezentowali lokatorom - za pośrednictwem "Pomorskiej" oraz w listach do zainteresowanych niewiele mówią mieszkańcom. Okazją do wymiany poglądów i dyskusji było zorganizowanie spotkania mieszkańców z prezesem. Do Szkoły Podstawowej nr 2 przybyło kilkudziesięciu zainteresowanych.
- Dlaczego u nas jest 4,90 zł za metr ciepła a na innych osiedlach jest taniej? - dopytywali rozgoryczeni lokatorzy. - Opłaty są od 3,20 do 5,50 za metr kwadratowy ciepła - w zależności od źródła ciepła jakie mamy, tam gdzie kupujemy lub produkujemy sami. W prawie 98 procentach ciepło kupujemy od innych producentów - tłumaczył prezes Zawadzki. - Dlaczego u nas stosuje się podwyżki, a nie szuka się rozwiązań, które obniżyłyby nasze czynsze? - pytali. - My nie mamy wpływu na cenę ciepła. - Jak to nie macie? To kim wy jesteście? - zastanawiali się mieszkańcy. - Staramy się robić, co możemy, by straty energii były mniejsze, docieplamy budynki.
W tym momencie podniosło się larum. Mieszkańcy wskazywali, że budynki, które stoją od 25 lat - od początku nie były remontowane. - Raz była przemalowana klatka - budynek Cicha 5. Do dziś nie było nic robione - ani ocieplone, ani remontowane. - W tym roku będą docieplone cztery budynki - zapewnił prezes.
Co robi rada nadzorcza?
- Rada nadzorcza jest po to, by podpowiadać, jak ekonomicznie zarządzać naszymi pieniędzmi. A pan prezes mówi, że nie ma wpływu na energię, na ciepło, to co zarząd może? - padło z sali. - Jak to co, podwyższać czynsz! - wtórowali obecni na sali.
- Dlaczego mieszkańcy innych osiedli płacą mniej? Jak to się ma do równości? - pytano dalej. - Wszystkie koszty były kiedyś rozliczane w taki sposób, że wrzucało się wszystko do jednego worka i rozliczano po równo na wszystkich mieszkańców. Od pewnego czasu - gdy zmieniły się przepisy - rozliczamy indywidualnie zespoły budynków, by mieszkańcy jednego osiedla nie dopłacali do budynków z innego osiedla - mówił Zawadzki. - Jak nie dopłacamy? Mamy najwyższe stawki, dlaczego dopłacamy? - nie odpuszczali lokatorzy.
- Zaliczki były mniejsze niż koszty zakupu ciepła, stąd dopłaty - tłumaczył prezes Zawadzki. - To nie my ustalamy ceny energii, my ją tylko kupujemy - dopowiadał.
- Są dokumenty, z których wynika, że PEC wystawił faktury na ponad 440 tys. złotych, a w spółdzielni są faktury na 365 tys. To gdzie się podziało blisko 75 tys.? - Proszę państwa, w ubiegłym roku zakupiliśmy ciepło na centralne ogrzewanie za 365 tys. zł, zaliczki były na 403 tys. złotych... - Czyli już się zmieściliśmy! - przekrzykiwali się mieszkańcy. - Koszty ciepłej wody wyniosły 175 tys. zł. a zaliczka 101 tys. złotych. - Co pan za głupoty opowiada? Przecież za wodę płacimy oddzielnie, mamy nawet zwroty z tego tytułu. Dlaczego mamy płacić dwa razy? Dlaczego różnicę wrzucono do centralnego ogrzewania? Jaką uchwałą, jakim prawem i dlaczego dowiadujemy się o tym teraz - a nie od razu? - zastanawiali się mieszkańcy.
- Panie prezesie, nie mówi pan w tej chwili prawdy - odezwał się Janusz Rosik, były radny i członek rady nadzorczej SM. - Skąd pan wziął różnicę? Nikt nikomu nie powiedział, że w rozliczenie ciepła wchodzi woda. Jak można w rozliczenia wrzucać inne koszty? Prokuratura prowadzi śledztwo. Wszedł biegły do spółdzielni i ma rozliczyć całą spółdzielnię - skwitował. Do tematu wrócimy.
