Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brudna sprawa w zacisznym miejscu

Paulina Dawid
Chcemy żyć w czystym, pięknym mieście. Wymagamy od innych, ale może warto zacząć wymagać wpierw od siebie?

Z zachowaniem kultury osobistej, a zarazem czystości co niektórzy mają nie lada problem. Oprócz psich odchodów, w które wdepnąć można niemal na każdej ulicy jesteśmy często świadkami jak ludzie załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne w miejscach publicznych. Nie trzeba zbytniego wysiłku, by móc zobaczyć na własne oczy takich osobników. Sytuacja dość krepująca. Przeważnie odwracamy głowę w drugą stronę i idziemy dalej. A przecież to nie my powinniśmy się wstydzić.

Duży Rynek jest monitorowany. Ponadto cały czas, czy to w dzień czy w nocy można spotkać na chodnikach przechodniów więc rzadkością jest by ktoś odważył się w tym miejscu sikać. Kilka kroków dalej, nieopodal (przy kościele szkolnym) znajduje się kiosk ruchu, a za nim słup ogłoszeń. Miejsce na uboczu, więc w sam raz, aby szybko podbiec i załatwić się. Właśnie tam, zapach moczu jest nie do zniesienia.

- Co dziennie walczymy z tym problemem - mówi pracownica kiosku. - Jak tylko możemy staramy się przeganiać tych ludzi. Dziwie się na przykład zachowaniom klientów restauracji obok, bądź tej kawałek dalej. Oni wychodzą na dwór, aby w spokoju porozmawiać przez telefon - bo w środku jest za głośno - a po skończonej rozmowie, zanim wrócą do środka skręcają w bok i załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne za kioskiem.

Zachowanie niewiarygodnie dziwne, bowiem w każdym lokalu jest toaleta, z której mogą korzystać klienci. Ponadto jeśli nawet osoba nie jest klientem, bez najmniejszych problemów również może skorzystać z toalety.

- Szukając rozwiązania na tą sytuację rozmawiałam z pracownikami restauracji i żaden z nich nie widzi przeciwwskazań, aby udostępnić czy klientowi czy przechodniom toaletę - zapewnia.

Przy okazaniu odrobiny kultury i grzecznym poproszeniu, na pewno nikt nie odmówi skorzystania z wc. No cóż, lepiej bez pytania pobiec gdzieś w zakątek ulicy...

Matki małych dzieci również korzystają z "toalety publicznej" przy kiosku, przy słupie ogłoszeń, przy kościele, w parku. Dziecko krzyknie: "mamo, chce mi się siusiu", a chwilę później podjeżdża wózek w wyznaczone miejsca i sprawa załatwiona. Załatwiona - dla dzieciaka i matki, ale nie dla tych, którzy w pobliżu pracują, przechodzą bądź mieszkają.

- Ostatnio byłam świadkiem, jak dorosły mężczyzna w środku dnia sikał na mur kościoła szkolnego. To jest po prostu skandal, wielka przesada! Przypuszczam, że był pijany, bo chyba trzeźwy człowiek tak by się nie zachował. Uważam jednak, że to nie tłumaczy takich zachowań - mówi bardzo poirytowana Dorota z Brodnicy.

- Nie odnotowujemy zgłoszeń od ludzi prywatnych dotyczących załatwiania potrzeb fizjologicznych w miejscach publicznych - mówi mł.asp. Barbara Gutowska-Gondzik, oficer prasowy KPP w Brodnicy. - Oczywiście zdarzają się takie sytuacje, ale dotyczą one najczęściej osób nietrzeźwych.

Tym, którzy nie wiedzą, bądź nie pamiętają przypominamy, że w Brodnicy funkcjonuje obok Wieży Bocianiej publiczna toaleta. Może dobrym rozwiązaniem tego uciążliwego problemu byłoby udostępnienie w niektórych miejscach przenośnych toi-toi. Toalety te może i nie są ekskluzywne, ale lepsze to niż miejska ulica czy też knieje w parkach.

Prawo

Art. 140 Kodeksu Wykroczeń mówi: Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska