Od czwartku premier Mateusz Morawiecki przebywa w Brukseli, gdzie trwają spotkania unijnych przywódców na najwyższym szczeblu politycznym. W ramach szczytu szefów państw UE może powrócić kwestia stanu praworządności w Polsce. Podczas wtorkowej debaty w Parlamencie Europejskim premier Morawiecki bronił ostatniego wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który potwierdził, żę prawo polskie ma pierwszeństwo przed prawem unijnym. Morawiecki mówił o szantażu ze strony władz UE, które grożą wstrzymaniem wypłaty funduszy dla Polski na popandemiczną odbudowę. Przemówienie Morawieckiego w PE miało zirytować szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen – donosi niemiecki dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ).
Według niemieckiego dziennika napięcie na linii Warszawa-Bruksela próbują tonować dwie kluczowe postacie europejskiej sceny politycznej – prezydent Francji Emmanuel Macron oraz kanclerz Niemiec Angela Merkel. Poruszania kwestii stanu praworządności w Polsce na unijnym szczycie nie chce też przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel – pisze FAZ. Utrzymania twardego kursu wobec Polski chce prmier Holandii Mark Rutte, który mówił m.in. że "niezależność sądownictwa jest kluczowa, nie podlega negocjacjom". Pozytywnie o blokadzie funduszy unijnych dla Polski wypowiadał się także premier Belgii Alexander De Croo, zauważa FAZ.
Komisja Europejska pod kierownictwem Ursuli von der Leyen może wobec Polski (oraz Węgier) zastosować mechanizm warunkowości, czyli warunkować wypłatę funduszy należnych Polsce z unijnego budżetu stanem przestrzegania zasad praworządności (pieniądze za praworządność). Komisja zwleka z uruchomieniem tego narzędzia, który może zaostrzyć spór z Warszawą. Parlament Europejski grozi za tę bezczynność Komisji pozwem do unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Według FAZ Komisja wykona ruch wyprzedzający i zanim PE złoży pozew do TSUE, Komisja podejmie działania. Ale nie wobec Polski – twierdzi niemiecki dziennik.
Mechanizm warunkowości ma być uruchomiony tylko wobec Węgier. Według FAZ Komisja udokumentowała kilka przypadków, w których premier Viktor Orbán faworyzował krewnych i znajomych przy projektach finansowanych przez Unię. W Polsce nie ma takich przypadków.
„Choć rząd w Warszawie podporządkował sobie sądy, nie zachowuje się korupcyjnie.” - napisał niemiecki dziennik.
