Podaje przykład. W dalszym ciągu jest problem z bobrami, których jako zwierząt chronionych nie można tknąć palcem, a szkody wyrządzają niewyobrażalne. - Państwo nie radzi sobie z bobrem, więc może ktoś wpaść na pomysł, że najłatwiej rozszerzyć granice parku - zauważa Ossowski. - A my, jeśli przejdą nowe propozycje zapisów w ustawie o ochronie przyrody, po prostu nie będziemy mieli nic do powiedzenia.
Przeczytaj także:Brusy. Podpisali kaszubską marszrutę - zbudują ścieżki rowerowe
Samorząd Brus do działania przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie przyrody zdopingowały Mikołajki, gdzie też protestują przeciwko takim zapisom.
- My już mamy negatywne doświadczenia z tworzeniem obszarów Natura 2000 - podkreśla Ossowski. - Wtedy kompletnie nie liczono się ze zdaniem mieszkańców. Teraz, jeśli dojdzie do tego, że będziemy mieli tylko prawo opiniowania zmian dotyczących parków narodowych, to nasze zdanie może być wzięte pod uwagę, ale nie musi. I tu tkwi niebezpieczeństwo.
Zdaniem organizacji ekologicznych, które zebrały ponad 250 tys. podpisów, to właśnie samorządy są największym hamulcem w tworzeniu obszarów chronionych. - Ale to my tutaj żyjemy, gospodarujemy, jak nikt znamy potrzeby mieszkańców - odpiera zarzut Ossowski. - Musimy się rozwijać. Jeśli parki będą egzystować bez naszego na nie wpływu, to kiedyś może dojść do tego, że w ogóle ktoś wpadnie na pomysł zakazu tam wstępu. Nie mówiąc już o tym, że nie możemy się doczekać żadnej rekompensaty za wyłączenie pewnych terenów z inwestowania bądź utrudnianie tego procesu.
Ossowski całym sercem solidaryzuje się z akcją samorządu Mikołajek. Namawia mieszkańców do podpisywania się pod listem w tej sprawie. Każdy może przyjść do urzędu, mowa o tym jest także na zebraniach wiejskich.
Problemem zainteresowała się też gmina Chojnice, niewykluczone że samorządy powiatu chojnickiego zajmą wspólne stanowisko.