Policja nie potwierdza tych doniesień, ale też nie zaprzecza. – W pierwszej kolejności musimy pomóc osobom, które tego potrzebują i ustalić fakty. Jeszcze nie wiemy dokładnie, co się wydarzyło – mówi Roman Wieczorek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem. – Gdy tylko będziemy znali szczegóły zdarzenia poinformujemy o nich – dodaje.
Z posesji, na której doszło do ataku miał zostać wyprowadzony mężczyzna z założonymi kajdankami. Nieoficjalnie wiemy, że zadawał on rany dwóm kobietom.
Są dwie niepotwierdzone hipotezy na temat tego zdarzenia. Pierwsza mówi, że na Smrekowej doszło do awantury rodzinnej gdzie napastnikiem był ojciec rodziny.. Inna - również nieoficjalna - wersja zdarzeń mówi, że zabójca miał nie być rodzinnie związany z ofiarami.
- Jedna z tych osób nie żyje - mówi Regina Tokarz, dyrektor zakopiańskiego szpitala. - Druga w bardzo ciężkim stanie trafiła na stół operacyjny. Ma tak rozległe rany, że naraz operują ją wszyscy nasi chirurdzy. Najbliższe godziny pokażą, czy ta druga ofiara przeżyje.
Wampiry z Krakowa. 10 najbardziej brutalnych zbrodni, które ...
O całą sytuację zapytaliśmy też w zakopiańskiej prokuraturze. - Sprawa jest bardzo bardzo poważna i bardzo przykra - mówi Barbara Bogdanowicz, szefowa zakopiańskich śledczych. - Nie będziemy jednak dziś wydawać w tej sprawie komunikatu. Musze poczekać aż prokurator oddelegowany do sprawy wróci z miejsca przestępstwa. Dopiero po rozmowie z nim udzielę mediom jakiś informacji.
Do zdarzenia doszło w starym domu położonym na samym końcu ulicy Smrekowej. Jak nieoficjalnie mówią nam osoby, które były na miejscu przestępstwa cały dom po ataku wygląda niczym z horroru. Wszystkie ściany i podłogi są zachlapane od krwi. - Z tego, co wiem, to sprawca zadawał swoim ofiarom ciosy nie tylko nożem ale i... łopatą.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Liczba zadłużonych Polaków rośnie