Zobacz wideo: Rynek pracy odporny na pandemię
- Po doliczeniu odsetek ta kwota wynosić będzie około 400 tys. zł. To i tak mało w porównaniu do tego, czego domagaliśmy się od MZK. Według naszego pozwu powinniśmy otrzymać około 3 mln zł - uważa Henryk Taczyński z Taczbudu. - Jednak małe, ale jest poczucie sprawiedliwości że wygraliśmy, tym bardziej że niższa instancja, czyli Sąd Okręgowy w Toruniu to nam kazał zapłacić około 1 mln zł na rzecz MZK.
Taczbud: „Lata batalii sądowej były koszmarem”
Henryk Taczyński mówi, że czas, gdy w sądzie toczyły się kolejne sprawy był dla niego i jego rodziny „koszmarem”. - Gdyby nie wsparcie rodziny, nie wiem jak byśmy przetrwali. Mieliśmy zajęte konta i nieruchomości przez komornika. Teraz dopiero możemy odetchnąć.
Przypomnijmy. Konsorcjum Taczbud i Taczbud-bis było głównym wykonawcą budowy COZ-u. Gdy prace były zaawansowane firma zeszła z placu budowy (listopad 2017). Według MZK powodem było to, że konsorcjum nie miało środków na dokończenie robót. Według szefów Taczbudu - że MZK nie płaciło im za wykonaną pracę.
- Zostaliśmy wtedy zostawieni sami sobie. Na budowie pojawiła się firma ochroniarska, szlabany. Mieliśmy problemy z odzyskaniem swojego sprzętu. Wyglądało to na celowe działanie, aby pozbyć się nas i nam nie zapłacić - z perspektywy czasu ocenia Henryk Taczyński. - Na rynku jestem 36 lat. Pracuję ja, moim synowie i zięciowie. Nigdy wcześniej z nikim się nie sądziłem. A wykonujemy naprawdę duże zlecenia. W ostatnim czasie na przykład wybudowaliśmy przedszkole w Nowem, obecnie zajmujemy się budową i remontem hali sportowej w Jeżewie.
Założyciel Taczbudu żałuje, że przed laty stanął do przetargu na budowę grudziądzkiego schroniska dla zwierząt. - Gdybym wiedział, że taki będzie tego finał... w życiu bym się nie zdecydował - podsumowuje Henryk Taczyński. - Jeszcze syn mnie ostrzegał, żeby sobie odpuścić... Nie posłuchałem.
MZK: „Zasądzona kwota to nie jest odszkodowanie”
- Nie jest to żadne odszkodowanie, a wynagrodzenie za roboty rzeczywiście wykonane, którego spółka nie mogła zapłacić wcześniej, ponieważ konsorcjum do dnia dzisiejszego nie wystawiło faktury na żądaną kwotę - o kwocie jaką MZK ma zapłacić na rzecz Taczbudu mówi Włodzimierz Tesz, rzecznik prasowy Miejskiego Zakładu Komunikacji w Grudziądzu. - W tym zakresie postępowanie podatkowe wobec członka konsorcjum prowadzi Krajowa Administracja Skarbowa.
CZYTAJ TEŻ: Kryzys na budowie schroniska dla psów w Grudziądzu
Wyrok prawomocny Sądu Apelacyjnego z Gdańska rozstrzygający, że to MZK ma zapłacić Taczbudowi jest zgoła odmienny niż - niższej instancji - Sądu Okręgowego w Toruniu, który przyznał rację MZK i wypłatę na rzecz spółki około 1 mln zł z tytułu kosztów dodatkowych związanych z dokończeniem budowy przez innych, wyłonionych w postępowaniach przetargowych, wykonawców.
- Jednak Sąd Apelacyjny w Gdańsku dokonał odmiennej oceny wskazując, że MZK nie miał prawa domagać się tych dodatkowych kwot od konsorcjum. Czekamy na uzasadnienie wyroku, żeby poznać dokładne stanowisko i argumenty sądu w tym zakresie - kwituje Włodzimierz Tesz.
Przypomnijmy, że w trakcie perturbacji związanych z zejściem z placu budowy Taczbudu okazało się, że gwarancja ubezpieczeniowa tej inwestycji została podrobiona. Winni zostali skazani przez sąd.
W pierwotnych założeniach schronisko miało być gotowe w kwietniu 2017 r. Ostatecznie po wszystkich perturbacjach oddano je do użytku w lipcu 2018 r.
