Klub radnych PiS przygotował kilkustronicowe opracowanie, z którego wynikało, że burmistrz przeszacował możliwości uzyskania zakładanego poziomu dochodów. Bartosz Bluma utyskiwał, że pomysł sprzedaży mieszkań został rzucony bez niezbędnego rozeznania, jak na to odpowie rynek i może nie przynieść kokosów. Wyliczał też, ile na inwestycje chcą wydać bliżsi i dalsi sąsiedzi i jak na tym tle ubożuchno wyglądają Chojnice. Poza tym wytknął, że w budżecie nie zabezpieczono środków na inicjatywę lokalną i nadal trwa kurs na dopieszczanie centrum i pomijanie peryferii.
- Nie można potępić w czambuł tego budżetu - oponował radny niezależny Krzysztof Haliżak. - Trzeba docenić pomysł ograniczenia zadłużenia miasta, pozytywnie oceniam też ułatwienia w zakupie komunalnych mieszkań.
Haliżak przestrzegał, żeby zbytnio nie wierzyć temu, co płynie z ministerstwa finansów, bo może się okazać, że dochody wcale nie będą tak optymistyczne. Radnemu nie podoba się też to, że miasto wydaje pieniądze na jakieś kluby, stowarzyszenia, cele społeczne, a tę działkę powinny zagospodarować prywatne podmioty. Końcówka była polityczna: - Dokument nie odzwierciedla realiów - stwierdził Haliżak. - Jako Kongres Nowej Prawicy inaczej postrzegamy rolę samorządu.
Chwalił za to Bogdan Kuffel, że budżet pozwoli się przygotować na skonsumowanie nowych funduszy unijnych, że zadłużenie zmniejszy się do 37 proc., że fajnym pomysłem jest sprzedaż mieszkań za 50 proc. ich wartości.
- Na kryzys najlepszy jest optymizm - przystąpił do kontrataku burmistrz Chojnic Arseniusz Finster. - Ten budżet jest przejściowy. Celowo schodzimy z poziomem zadłużenia, żeby móc sięgnąć po kolejne unijne pieniądze.
Dodawał, że nie jest to budżet marzeń, ale celem jest zapewnienie znośnej egzystencji w mieście. Inwestycji będzie mniej, ale są one ważne. Rok pewnie będzie ciężki, a budżet trzeba będzie co i rusz nowelizować, jednak nie ma zapaści i nie ma ryzyka, że Chojnicom grozi katastrofa. Przekonywał, że jeśli nawet teraz wygląda na to, że miasto nieco odpuściło z poziomem inwestowania, to gdyby zrobić analizę z kilku lat i porównać z sąsiadami, to Chojnice nie wypadłyby blado.
Czytaj e-wydanie »