Pani Alicja, 75-letnia lipnowianka, uważała, że ma prawo wyrazić własne zdanie na temat polityki kulturalnej pani burmistrz, także jako posiadaczka odznaczenia "Zasłużona dla miasta Lipna" i "Złotego krzyża zasług".
- Osobiście wręczałam jej jedno z tych odznaczeń - mówi Maria Turska, przewodnicząca Rady Miejskiej, która wczoraj towarzyszyła Alicji Żelechowskiej w Sadzie Rejonowym W Lipnie. - Ale na salę sądową mnie nie wpuszczono - mówi przewodnicząca, wspierająca lipnowiankę.
Czytaj: Dla turystów? Nie tylko Pola Negri
W czym problem?
Sprawa o zniesławienie w procesie cywilnym, o co wniosła burmistrz Dorota Łańcucka, jest wielowątkowa. I ma korzenie w przeszłości. Ponad 30 lat temu Alicja Żelechowska zaczęła zbierać eksponaty, z których powstała następnie jej prywatna kolekcja, poświęcona papieżowi Janowi Pawłowi II. - Ja bardzo kocham papieża i chciałam pozostawić coś młodemu pokoleniu, co przybliżyłoby jego osobę - mówi lipnowianka.
Kolekcja składała się z wycinków z gazet, czasopism, zdjęć , książek, portretów a nawet kalendarzy z Janem Pawłem II. Przez ponad trzydzieści lat uzbierało się tych eksponatów kilkaset, może więcej. - Nie liczyłam ich - przyznaje pani Alicja.
Postanowiła przekazać je Miejskiemu Centrum Kulturalnemu i w ten sposób zbiory w kilku wielkich reklamówkach trafiły do siedziby MCK. W roku 2011 r. jak twierdzi, odbyła się w kinie "Nawojka" wystawa tych eksponatów.
Po dojściu do władzy burmistrz Doroty Łańcuckiej, znanej w mieście organizatorki słynnego daleko poza granicami miasta Przeglądu Twórczości Filmowej "Pola i inni", nastąpiła zmiana dyrekcji MCK. Dyrektorem placówki (w jej skład wchodzi także kino) został Arkadiusz Bejger. To za jego dyrektorowania pani Alicja odnalazła przypadkiem - jak opowiada - na śmietniku, w pobliżu MCK, dwie gazety, będące resztką jej zbiorów. - Eksponaty okazały się niepotrzebne, dlaczego mi ich po prostu nie oddano? - pyta.
Kolekcja? Jaka kolekcja?
- O żadnej kolekcji nic mi nie wiadomo - mówi Arkadiusz Bejger, dyrektor MCK. - Po objęciu stanowiska zarządziłem inwentaryzację, nie stwierdziliśmy takich zbiorów - zapewnia.
Zdaniem pani Alicji kolekcję wyrzucono na czyjeś polecenie ignorując jej uczucia. Stąd emocjonalne wystąpienie na sesji i słowa, które wówczas padły. Ale czy padły? Alicja Żelechowska twierdzi, że nie mówiła, jakoby burmistrz wzbogaciła się na kulturze. I odmówiła przeproszenia Doroty Łańcuckiej podczas rozprawy. - To raczej pani Alicja domaga się przeprosin - mówi jej adwokat Michał Jakubaszek.
Zapewne tę kwestię wyjaśni nagranie z sesji, które odsłuchano podczas wczorajszej rozprawy. Dorota Łańcucka pytana o to, dlaczego pozywa w procesie cywilnym zasłużoną obywatelkę miasta odpowiada pytaniem: - Czy taki tytuł upoważnia kogoś do mówienia nieprawdy?Jej zdaniem takie słowa, jakie usłyszała pod swoim adresem, nie mogą paść bezkarnie.
Czytaj e-wydanie »