Po pół roku śledztwa Prokuratura Rejonowa w Golubiu-Dobrzyniu umorzyła je "wobec braku znamion czynu zabronionego".
Przypomnijmy. W 2008 roku przyszły zięć burmistrza Romana Tasarza kupił w przetargu działkę budowlaną przy ul. Brodnickiej. Po kilku miesiącach zawnioskował do niego o wydzielenie fragmentu przyległej rolnej działki "na zagospodarowanie" swojej. Nabył ją, bez przetargu, już razem z żoną - córką Romana Tasarza. Całość (ok. 1220 m kw.) kosztowała ich 27 tys. zł.
Prokuratur zajął się sprawą owej "dokupki (469 m kw.) na wniosek radnych miejskich Hanny Grzywińskiej, Mariusza Piątkowskiego i Aleksandra Wichrowskiego "Zawiadamiamy o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa niegospodarności na szkodę miasta przez Romana Tasarza pełniącego funkcję burmistrza" - napisali we wniosku. Prokuratura badała, czy funkcjonariusze publiczni nie przekroczyli uprawnień przy sprzedaży działki. Roman Tasarz, jak zapewnia, wyłączył się z postępowań dotyczących swojej rodziny. Dokumenty podpisywali wiceburmistrz lub kierownik referatu gospodarki.
Prokurator, która ostatecznie nie dopatrzyła się przestępstwa w działaniu urzędników, w uzasadnieniu napisała też, że "poważne wątpliwości budzi zasadność podzielenia samoistnej, możliwej do zagospodarowania nieruchomości rolnej, w celu zbycia jej części (...)". Powoływała się na komentarz do ustawy o gospodarce nieruchomościami. Za istotniejszą uznała jednak opinię biegłego, który uzupełnienie tej konkretnej działki o wydzieloną z przyległej uznał za uzasadnione, ponieważ główna nieruchomość była zbyt wąska.
- Nie przewidywałem innego zakończenia tej sprawy, bo wiem, że moi urzędnicy działają zgodnie z prawem - komentuje postanowienie prokuratury burmistrz Roman Tasarz. - Dyskryminacją byłoby, gdyby rodzina burmistrza nie mogła kupić działki. Mimo to, skoro pojawiły się jakieś wątpliwości, w pierwszej kolejności powinna się nim przyjrzeć komisja rewizyjna, do czego nie dopuszczono głosami radnych Czasu Dobrych Gospodarzy. Szkoda, bo ustalenia ze śledztwa, bazującego na dostępnych dokumentach, są takie, jakie mogłyby być komisji. Według mnie chodziło po prostu o nadanie temu wymiaru prokuratorskiego.
Radna Hanna Grzywińska zaprzecza: - Najpierw był wniosek do prokuratury, a dopiero potem propozycja, aby sprawą zajęła się komisja rewizyjna. I dodaje: - Cieszę się, że śledztwo zostało umorzone, bo zawsze trzeba się cieszyć, jeśli ktoś okazuje się niewinny.
Z naszych informacji wynika, że prokuratura może jeszcze zająć się tematem dokupionej działki, lecz w innym kontekście.
Czytaj e-wydanie »