Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoska policja ostrzelała żołnierza. Pomyliła go ze złodziejem samochodu

(mc)
Sceny jak z filmu akcji rozegrały się  u zbiegu ulicy Nowotoruńskiej i krajowej "dziesiątki” na trasie Bydgoszcz-Solec Kujawski.
Sceny jak z filmu akcji rozegrały się u zbiegu ulicy Nowotoruńskiej i krajowej "dziesiątki” na trasie Bydgoszcz-Solec Kujawski. archiwum
Emil P., weteran misji w Afganistanie, uciekał przed kulami, gdy bydgoscy policjanci pomylili go ze złodziejem samochodu. - Był na wojnie i tylko dlatego zachował zimną krew - mówi Janusz Mazur, adwokat.

Wczoraj do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy poszkodowany złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez bydgoską policję.

- Ten człowiek znalazł się w sytuacji, w której zwykły śmiertelnik straciłby panowanie - mówi Janusz Mazur, adwokat Emila P. - Wyobraźmy sobie, że na trasie w lesie ktoś zajeżdża nam drogę, a gdy chcemy uciec, otwiera się do nas ogień. Tylko zimna krew mojego klienta sprawiła, że nie doszło do tragedii.

Obława

Było to w miniony czwartek. Sceny jak z filmu akcji rozegrały się u zbiegu ulicy Nowotoruńskiej i krajowej "dziesiątki" na trasie Bydgoszcz-Solec Kujawski. - Dostaliśmy informację o kradzieży volkswagena passata - wyjaśnia dziś Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Komunikat poszedł do patroli w mieście. Gdy policjanci wypatrzyli na drodze passata podobnego do tego, który skradziono, rozpoczęli akcję.

Czytaj też: Pomóżmy wyleczyć sześcioletnią Zarkę z Afganistanu

Ta akcja przybrała dramatyczny obrót, gdy funkcjonariusze w nieoznakowanym wozie próbowali zatrzymać rzekomo uprowadzone auto. - Kierujący volkswagenem zatrzymał samochód, wtedy policjant w policyjnej kamizelce wylegitymował się. A mężczyzna siedzący za kierownicą passata ruszył gwałtownie i potrącił policjanta - opisuje rzecznik.

Rozpoczął się pościg. Za odjeżdżającym autem stróże prawa oddali kilka strzałów. Gdy auto ponownie się zatrzymało, skuli kajdankami kierowcę i zawieźli do komisariatu.

- Emil postąpił wzorcowo - dodaje mecenas Mazur. - Zastanówmy się: jaki bandyta, uciekając przed policją dzwoni na 997 i pyta, czy ścigający go ludzie to stróże prawa? On tak zrobił - argumentuje Mazur. - A już po wszystkim rzucono go na ziemię i potraktowano jak przestępcę.

Wojskowy, a nie złodziej!

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Południe. - Zatrzymany usłyszał "zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza" - mówi śledczy Leon Bojarski, szef Prokuratury Rejonowej. - Musiał wpłacić poręczenie majątkowe, ponadto został objęty policyjnym dozorem.

Dane zatrzymanego: 26 lat, mieszkaniec okolic Włocławka. Po całym zdarzeniu policja stwierdziła, że jednak to nie on jechał kradzionym wozem.

Wczoraj udało się nam z nim skontaktować: - Jak się czuje człowiek, który uciekał przed policyjnymi kulami? - pytamy. - Szkoda słów - odpowiada z namysłem P. - Jestem zawodowym żołnierzem, niedawno wróciłem z misji w Afganistanie - zaznacza.

Włocławianin utrzymuje, że był przekonany, iż ma do czynienia nie z policjantami, tylko z bandytami podszywającymi się pod policję.

Czytaj też: Będziemy płacić za armię i policję w Afganistanie?

Oprócz prokuratorskiego śledztwa w tej sprawie, odrębne postępowanie prowadzi bydgoska Komenda Miejska Policji. - To standardowe czynności - tłumaczy komisarz Maciej Daszkiewicz. - Za każdym razem, gdy policjanci używają broni palnej, badamy, czy zostały zachowane odpowiednie procedury.

Czytaj też: Dostali rozkaz: Wrócić z Afganistanu w komplecie

Polskie prawo pozwala policjantom z patroli nieumundurowanych zatrzymywać kierowców tylko na terenie zabudowanym. - W sytuacji, gdy nie jesteśmy pewni, czy funkcjonariusze, którzy nakazują nam się zatrzymać, są rzeczywiście policjantami, można dojechać do oświetlonego, bezpiecznego terenu zabudowanego i tam zjechać na pobocze - słyszymy w bydgoskiej KWP.

Z kolei bydgoski adwokat Sławomir Meger zaznacza, że nie dziwi się Emilowi P.: - Najwyraźniej spanikował, bo nie wiedział, czy ludzie w cywilnym aucie, którzy na dach wystawili koguta, to naprawdę policjanci. W takich wypadkach często górę biorą emocje. Ale moim zdaniem winne są tu przepisy, dopuszczające takie sytuacje.

Meger zaznacza, że w swojej praktyce nie miał klienta, który znalazł się w podobnej sytuacji. - Pamiętam tylko taką sprawę, gdy antyterroryści zatrzymali mężczyznę, obezwładnili go, a potem jeszcze porazili paralizatorem. Co swoją drogą było już zbędne. To dowód na to, że policjantów też czasami ponoszą emocje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska