www.pomorska.pl/torun
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun
- Wieczorami staram się nie wychodzić z domu, łatwo natknąć się na pijaną, agresywną młodzież - żali się Stanisława Skrzypiecka z "Bydgoskiego". - Odkąd zlikwidowano nam komisariat, wandale czują się tu bezkarnie - uważa Igor Kwieciński, mieszkaniec dzielnicy od 25 lat.
Do dziś w Toruniu panuje przekonanie, że to jedno z najbardziej niebezpiecznych osiedli w mieście. Kradzieże w dyskontach, rozboje w parkach, alkohol i przemoc w rodzinie - to główne problemy dzielnicy. Mimo to policja twierdzi, że "Bydgoskie" nie wyróżnia się spośród innych osiedli pod względem przestępczości. Nie zamierza zwiększać liczby patroli. Nie ma też żadnych pomysłów na poprawę bezpieczeństwa.
Na początek fotoradar
Mieszkańcy postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce. - Dość piratów drogowych i kradzieży na ulicach - uznali. Do tego stopnia byli skuteczni, że udało im się przekonać miejskie służby, by na ul. Bydgoskiej pojawił się radar i wyświetlacz, który przypomina o ograniczeniu prędkości.
- Nie było wyjścia, więc uznaliśmy , że mieszkańcy też mogą coś zrobić dla tego miasta i Bydgoskiego Przedmieścia - mówi Magdalena Stypułkowska, jedna z koordynatorek akcji. - No i odnieśliśmy mały sukces. Pod naszą petycją o wsparcie do władz podpisało się ponad 20 osób. Mam nadzieję, że w innych akcjach zaangażowanych osób będzie jeszcze więcej.
Sami też możemy
Mieszkańcy "Bydgoskiego" tak długo nakłaniali władze do pomocy, aż dopięli swego. Miasto obiecało zamontować na osiedlu aż 20 kamer. Działacze już mają pomysł, gdzie te kamery umieścić, bo, jak przekonują, najlepiej wiedzą, gdzie są potrzebne.
- Chcemy też, aby nasze dzieci miały lepsze wzorce życia, dlatego - podkreśla Paweł Gulewski, działacz społeczny. - Na Bydgoskim Przedmieściu działa wiele organizacji, które skupiają również mieszkańców tego osiedla. To dzięki wspólnym inicjatywom dzieciaki będą niedługo cieszyć się "orlikiem", mają dostęp do biblioteki, korzystają z bezpłatnych posiłków w świetlicach.
Socjologowie są przekonani, że takie mobilizacje społeczności lokalnej świadczą o tym, że nasze społeczeństwo dojrzewa do bycia obywatelskim. Torunianie są coraz bardziej świadomi tego, że ich rola nie kończy się na złożeniu podpisu na karcie do głosowania.
- Z jednej strony takie inicjatywy pokazują, że mieszkańcy potrafią zrobić coś dla siebie, z drugiej, że polityka bezpieczeństwa w naszym mieście nie jest idealna - mówi Dominik Antonowicz, socjolog z UMK. - Ważne, żeby w tych akcjach uczestniczyły również władze miasta.