Sprawa była dość prosta - samochodem pojechali do Berlina, a stamtąd bezpośrednim samolotem do stolicy wyspy noszącej taką samą nazwę - do Ibizy. Korzystali z morskich kajaków Rainbow Laser wypożyczonych na Ibizie za 22 euro na dobę od osoby. Pośrednik, z usług którego chcieli skorzystać przed wyjazdem, życzył sobie dwukrotność tej sumy. Dlatego zrobili to na własną rękę, rezerwując wcześniej sprzęt. Załadowali go tym, co przywieźli, czyli zbyt dużą ilością sprzętu, w dużej części nieprzydatnego. Na pewno nie potrzebowali namiotów i kuchenek.
Przeczytaj również: Zrobił to! Ryszard Kałaczyński przebiegł 366 maratonów w 366 dni [zdjęcia, wideo]
Noce na plażach
- Pierwszą noc spędziliśmy w hotelu, a wszystkie kolejne na plażach - relacjonuje Jarosław Surwiło-Bohdanowicz, z zawodu biznesmen i jednocześnie nauczyciel wychowania fizycznego na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Tak, na plażach, bo choć zabraliśmy namioty, nie wolno było ich rozbijać na wybrzeżu poza kempingami. Na wyspie jest bezwzględny zakaz biwakowania, rozpalania ognisk i używania turystycznych kuchenek palnikowych. Policja rygorystycznie pilnuje tego prawa.
W efekcie spali na karimatach albo na leżakach rozstawionych przy ośrodkach wczasowych na plażach. Zresztą noce były tak gorące, że nie było z tym problemu. Tylko raz wygnano ich z leżaków.
Żar z nieba
Było zdecydowanie za gorąco na dużą aktywność fizyczną, bo temperatura w cieniu regularnie wynosiła 30 stopni Celsjusza. Tyle że cienia na morzu ani na plażach, gdzie lądowali, nie było. Rachityczne drzewa rosły na wysokich, w większości skalistych brzegach. Dlatego cienia szukaliśmy w rozsianych na wybrzeżu knajpkach, gdzie przy okazji można było coś zjeść i uzupełnić niedobory płynów. W obawie przed poparzeniami słonecznymi płynęli w koszulach z długimi rękawami, kapeluszach i przeciwsłonecznych okularach. To ważne, bo na morzu duża część promieni słonecznych odbija się od wody i trafia pod kątem w kajakarzy.
Czytaj też: Torunianie podróżują po Europie bez pieniędzy
Fale na przylądkach
- Warunki na morzu były dość sprzyjające, jako że dmuchał wiatr o sile 2-4 stopni w skali Beauforta - stwierdza Wojciech Jazdon, dyrektor Wydziału Organizacyjno-Administracyjnego Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Niestety, w pobliżu opływanych przez na przylądków fale odbijały się od skał i niebezpiecznie burzyły. Bywało, że koledzy znikali mi z zasięgu wzroku w dolinach fal. Mamy jednak doświadczenie w pływaniach morskich, więc zasadniczo radziliśmy sobie bez problemów.
Rosjanin na brzegu
Jak wspomina Tomasz Kuśmierek, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, bardzo sympatyczne było spotkanie z wczasującym na Ibizie rosłym Rosjaninem. Ten stwierdził, że nasze obie nacje mają wiele wspólnego, bo mają fantazję i nie boją się ekstremalnych wypraw. Zapytał nawet, czy czegoś im nie brakuje, czy nie potrzebują pieniędzy?
Kajakarze przepłynęli w sześć dni wokół wyspy około 120-130 km.
Wiele za nimi
W tej grupie zaliczyli w minionych latach morskie rejsy po archipelagu Alandów, wokół Borholmu, wzdłuż wybrzeży Gotlandii i Lofotów, Korsyki, wokół Malty i Minorki. I wciąż im mało - już rozmyślają o kolejnych wyprawach, choć zapewne po dwuletniej przerwie. Wtedy popłyną gdzieś na północ.
Czytaj e-wydanie »