Mieszkania usamodzielnienia to takie, w których wychowankowie domów dziecka przygotowują się do "dorosłego" życia. - Nie ma tutaj, w odróżnienia od placówki, osobnej kuchni z kucharkami, stołówki, pralni, nie ma zatrudnionych pań sprzątaczek - tłumaczy Grażyna Szrajber, zastępca dyrektora Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych. - Warunki są, jak w zwykłych domach.
Mniej dzieci ma przebywać w domach dziecka
Nauka dorosłości
Dzieci uczą się nie tylko prowadzić dom, ale też gospodarować pieniędzmi. Decydują, co kupić za kieszonkowe.
Nowe mieszkanie przy ul. Bora Komorowskiego to już czwarte takie lokum w naszym mieście. Pierwsze powstało przed dwoma laty w bloku też przy Bora Komorowskiego w Fordonie. Następne także w Fordonie, ale na ul. Wyzwolenia. Trzecie mieści się przy Grunwaldzkiej na Okolu. W każdym mieszka po dziesięcioro wychowanków (tylko przy Grunwaldzkiej - 14).
Brakuje rodzin zastępczych dla starszych dzieci
Lokale na ul. Wyzwolenia i Grunwaldzkiej to zasoby Administracji Domów Miejskich.
Nowe mieszkanie przy Bora Komorowskiego jest drugim takim, które należy do Bydgoskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Oba są nawet na tej samej ulicy.
- Ma 105 metrów kwadratowych, uzyskaliśmy je z połączenia dwóch "zwykłych" mieszkań - informuje Magdalena Kwiatkowska, prezes BTBS.
Na wykończenie mieszkania i zakup mebli oraz sprzętów AGD miasto przekazało 50 tysięcy złotych. Kolejne około 25 dali sponsorzy.
- Mieszkają tu wychowankowie w wieku 13-18 lat. Wcześniej przebywali w domu dziecka przy ulicy Toruńskiej. Są trzy rodzeństwa - mówi Krzysztof Jankowski, dyrektor zespołu placówek. Jedno dziecko chodzi do pobliskiej szkoły. Pozostałe jeżdżą do szkół w Śródmieściu.
Czytaj e-wydanie »