Bydgoszcz: (H)eldorado mocnej muzyki

Piątek, trzy tygodnie temu. Godzina 10. Pada. Między kałużami wzdłuż Kinoteatru przy ul. Dwernickiego, pod parasolem przemyka starsza para. Z wewnątrz budynku słychać mocnego rocka.

- Co to? - mówi przestraszona kobieta.

- E, to jakaś łupanka - odpowiada mężczyzna i szybko zmykają przed siebie.

Co gra Heldorado?

Chraper: - To się nazywa "poziom jazdy wystarczającej".

Ratkes: - Albo "galop".

Bromas: - To taka nasza mieszanka rocka, folku, muzyki etnicznej z elementami też rapu.

Robert Rejniak, prezes Polskiego Towarzystrwa Zapobiegania Narkomanii: - To nawet nie jest jakoś wyjątkowo mocna muzyka. Ja, to powiedziałbym, że łagodna. Ale nie dziwi mnie, że starsze osoby takiej muzyki nie tolerują. Różnica pokoleń. Nasi rodzice, kiedy wywijali twista, to ich rodzice też uważali to za buntowniczą muzykę.

Zupełnie niesłusznie kojarzy się muzykę rockową z agresją, alkoholem, narkotykami. Weźmy choćby disco polo. Łagodne, wpadające w ucho melodie, a na festynach z tą muzyką piwo leje się strumieniami. To nie muzyka stwarza zagrożenie.

A wręcz przeciwnie.

Rejniak: - Jeśli młodzi ludzie mają pasję, spotykają, żeby odbyć próby, to to jest dla nich sposób, żeby się wyszaleć, poczuć adrenalinę. Nie potrzebują dodatkowych podniet.

Rejniak już w 1996 roku po raz pierwszy kapele rockowe zaprosił do udziału w festynie "Radość bez nałogów".

Rejniak: - Jeśli nie będziemy mieli dla młodzieży propozycji imprez z muzyką, jaką lubią, to zamkną się w enklawie, 16-latkowie będą próbować wchodzić do nocnych klubów.

Ratkes: - Ludzi grających ostrą muzykę jest w Bydgoszczy i okolicach bardzo dużo. Jedziemy na festiwal na drugi koniec Polski, a tam spotykamy kapele z naszych stron. Mniej lub bardziej znane.

Ewelina Grubińska, menadżer zespołu: - Ale tutaj miejsc, gdzie mogą się zaprezentować, jest niewiele.

Żarek: - Eljazz, Estrada, Yakiza, Węgliszek.

Bromas: - A na każdy przychodzi zwykle pełno ludzi. Bo tutaj są i muzycy i miłośnicy tych brzmień. To nie jest tak, że skoro festiwal jest w Kostrzynie, Węgorzewie albo w Jarocinie, to tam jest stolica muzyki rockowej. Tam żyje się tą muzyką, ale tylko na czas trwania festiwalu.

Chraper: - A u nas żyje się nią na co dzień.

Koras: - I dlatego moglibyśmy postarać się, by to nasze miasto kojarzone było z tego rodzaju muzyką. I to na najwyższym poziomie.

Jest okazja.

Członkowie Heldorado albo studiują, albo pracują. Na życie nie zarabiają muzyką. Przynajmniej - na razie.

Ewelina: - Korzystamy z okazji, żeby się przebić, żeby dotrzeć do ludzi.

Bromas: - Wspólne akcje z Teatrem Dar, z grupą motocyklistów. Gramy na imprezach dla młodzieży.

I wysyłają swoje nagrania na festiwale. Ostatnio odnoszą same sukcesy. Najpierw było wyróżnienie dla zespołu i wokalisty Artura Bromirskiego na konfrontacjach "KATAR'2011 - Muzyka Mocnych Brzmień" w Toruniu.

Główną nagrodę Heldorado zgarnęło również w II Akademickim Przeglądzie Muzycznym. W nagrodę zagrali koncert podczas juwenaliów Politechniki Poznańskiej - "Polibuda Open Air".

Wystąpili w światowym projekcie Balcony TV (już wkrótce na www.balconytv .com/poznan), a jesienią wystąpią na urodziny poznańskiego radia Afera.

Żarek: - Wygraliśmy w Sulę-cinie festiwal "Wake Up & Live" i trafili w berliński eter, a ich EP-ka była tam płytą tygodnia.

Ewelina: - Zespół z Berlina zaprosił Heldorado do wspólnego koncertowania "u nas i u was".

Bromas: - Poza tym w Sulęcinie narodził się projekt by zrobić trasę koncertową po Polsce kilku kapel, w tym naszej, Pechoty z Czech, For No One z Niemiec i może udałoby się jeszcze wpisać do tego projektu australijskich The Sun Pilots. Gdyby to wypaliło, to chcemy przyjechać i zagrać koncert oczywiście w Bydgoszczy. A to jest okazja, żeby w Bydgoszczy zrobić coś w rodzaju festiwalu, przeglądu czy po prostu cyklicznego koncertu.

Ratkes: - Jest tu więcej zespołów grających podobną muzykę, które mogłyby wystąpić na takim festiwalu.

I wymieniają: Kazan, Sielska, Killed by Car, Pax Unity, Butelki Zwrotne, Hołd, Nihil Quest, Podoko, Partyzant, Jimi Birchwood, The Ślub...

Koras: - Można by wymieniać i wymieniać. A niektóre z nich są bardziej znane w Polsce i za granicą niż w Bydgoszczy.

Laye: - I to są często zespoły, które gotowe są zaprezentować się za niewielkie pieniądze. Żeby pokryć koszty transportu, albo, żeby mogły zarobić na nowy wzmacniacz.

Chraper: - Środowisko nie jest wprawdzie jeszcze całkiem zgrane, ale pojawiają się kolejne wspólne projekty, jak choćby pomysł Małego z Little Wing "Bydgoscy muzycy w hołdzie Tadeuszowi Nalepie", gdzie bydgoskie i okoliczne zespoły grały jego kawałki. Potem była edycja poświęcona m.in. The Doors i Pink Floyd.

Ewelina: - Miasto powinno wykorzystać to, że Heldorado odnosi sukcesy. Że ma tutaj takie profesjonalne zespoły.

Józef Eliasz, właściciel Eljazzu: - Myślę, że już jesienią powstanie scena dla takich właśnie zespołów. To inicjatywa Heldorado. Chłopaki na razie w piwniczce pod Eljazzem mają swoje próby, ale już załatwiamy pozwolenia. Klimat będzie surowy. Scena - zaledwie lekkie podwyższenie. Bez baru. Ale to będzie miejsce, gdzie regularnie będą odbywały się koncerty rockowe. A Heldorado będzie gospodarzem sceny.

Maciej Myga, gitarzysta Kazana i pomysłodawca nowego cyklu ostrego grania w Węgliszku: - Razem z MOK-iem odświeżamy Stare Miasto. Stąd pomysł "Diabolus in Musica". Co miesiąc w Węgliszu, w drugi piątek miesiąca, zapraszamy na koncerty zespołów, głównie bydgoskich, grających metal, hardcore i punka. Pierwszy zaplanowaliśmy na 10 czerwca i będzie to Evilence. Kolejne - po wakacjach.