- Proszę przyjechać. Sąsiedzi na parterze jeszcze mieszkają. My na drugim piętrze też, a ekipa budowlana zaczęła rozbiórkę mieszkań na pierwszym - usłyszałam przez telefon od Zdzisława Sekleckiego, mieszkańca budynku wielorodzinnego.
- Nielogiczne - pomyślałam.
Regiodom.pl - wszystko o Twoim domu
Zdanie zmieniłam, gdy pojechałam na miejsce. W budynku przebywają dwie rodziny, a na pierwszym piętrze nie ma już okien, drzwi do mieszkań. Część ścianek działowych jest wyburzona. W niektórych miejscach brakuje podłóg. W opuszczonym lokalu na parterze oderwała się część sufitu. I wisi.
- Mieszkam tu od 58 lat - kontynuuje pan Zdzisław. - Budynek, nie licząc malowania ścian i odświeżenia łazienek, nie był remontowany przynajmniej od 40 lat. Dwa lata temu inspektor budowlany wydał decyzję o rozbiórce domu.
Nie dostaną zwrotu za remont, ale właściciel chce poszukać im kwater
Przez ten czas prawie nic się nie działo. - Niedawno kilka rodzin wyprowadziło się. To właściciel tego budynku poszukał im kwaterunków. My oferowanego tydzień temu lokalu nie przyjęliśmy. Musielibyśmy płacić około 1200 złotych. Nie stać nas . Ja nie pracuję. Utrzymujemy się z żoną z jej renty. Innej propozycji mieszkania nie dostaliśmy.
Budynek należy do Aleksandra Konarzewskiego, dilera samochodowego. Jego salon przy ul. Nowotoruńskiej zasłania ruderę na Częstochowskiej.
Dlaczego zaczęła się rozbiórka domu, skoro są tam lokatorzy?
O tym w dzisiejszym, papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".
Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Legenda muzyki Electric Light Orchestra znowu zagra w Bydgoszczy
Czytaj e-wydanie »