https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz. Kąpią się w miskach, nie mają ubikacji, palą w starym piecu

(mp)
Państwo Nowak żyją w fatalnych warunkach
Państwo Nowak żyją w fatalnych warunkach fot. Jarosław Pruss
Kąpią się w miskach, nie mają ubikacji, palą w starym piecu, który czyszczony był ostatnio kilkanaście lat temu - w takich warunkach żyje sędziwe, schorowane małżeństwo. Tymczasem jak twierdzi Piotr Król, przewodniczący Komisji Rewizyjnej, ratusz ma związane ręce.

Ulica Flisacka 22, kilka metrów od jezdni niewielka komórka, z zewnątrz przypominająca raczej wynędzniały pustostan. W środku jeszcze gorzej - jeden mały pokój, do którego wchodzi się przez kuchnię. Nie ma łazienki ani pomieszczenia WC. - Gdzie się państwo myją? - pytam starsze małżeństwo żyjące w takich warunkach od blisko 25 lat. - W wiadrach - odpowiada Henryk Nowak, schorowany 69-latek. - Wodę przynosimy sobie z zewnątrz, bo tu jej nie mamy - uzupełnia. - Najgorzej jest zimą.

Wcześniej państwo Nowak wynajmowali mieszkanie kilka metrów dalej - przy ulicy Flisackiej 31. - Pewnego dnia żona zadzwoniła do mnie z wiadomością, że możemy zamieszkać przy posesji nr 22 - opowiada bydgoszczanin. - Zdecydowaliśmy się na to, ponieważ właściciel zagwarantował nam zameldowanie.

Jednak, jak zaznacza pan Henryk, nikt nie przypuszczał, że pobyt przy ulicy Flisackiej 22 będzie trwał tak długo. - Wpłacałem składki na książeczkę - mówi mężczyzna i pokazuje niewielki dokument potwierdzający to. - Mieliśmy z żoną nadzieję, że któregoś dnia dostaniemy od spółdzielni mieszkanie.

**

www.pomorska.pl/bydgoszcz**

Niestety, tak się nie stało. - Zażądano od nas wpłaty 30 tysięcy złotych - kontynuuje pan Henryk. - Nie mieliśmy tylu pieniędzy.

Marzenie o własnym "M" prysło. Mijały lata, komórka przy Flisackiej 22 niszczała. Małżeństwo nie mogło zamieszkać w stojącym tuż obok domu, w którym tak naprawdę było zameldowane, ponieważ właściciel nie wyraził na to zgody.

- W końcu, w trosce o własne życie, poprosiliśmy o sprawdzenie stanu technicznego komórki przez inspektora nadzoru budowlanego - opowiada dalej pan Henryk.

Przybyły na miejsce urzędnik orzekł, że stan budynku jest owszem - zły, ale nie stanowi to bezpośredniego zagrożenia życia. Dlatego, jak czytamy w piśmie Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego z Bydgoszczy, nie ma konieczności opróżnienia lokalu.

Tymczasem trzy miesiące temu właściciel sprzedał zamieszkiwaną przez małżeństwo komórkę. - Myśmy się tylko domyślali, bo nikt nie odbierał przelewów za wynajem - mówi pan Henryk.

Bydgoszczanin złożył ostatecznie skargę do Urzędu Miasta. Ta natomiast została skierowana do Komisji Rewizyjnej. Piotr Król, przewodniczący komisji przyznaje, że sytuacja jest skomplikowana. - Przekazanie mieszkania z zasobu gminy mogłoby być uznane za krzywdzące dla innych osób, które również liczą na lokal i borykają się z trudnymi sytuacjami - wyjaśnia.

Jak dodaje, państwo Nowak wynajmują mieszkanie. - Gdyby Administracja Domów Miejskich znalazła dla nich lokal, prezydent Bydgoszczy zostałby obrzucony pretensjami, o to że ratusz w pierwszej kolejności pomaga mieszkańcom, którzy mają umowę najmu z prywatnym właścicielem - wyjaśnia urzędnik.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

l
lolek
Starsi państwo pewnie całe życie tyrali w tym mieście, a miasto, gdy trzeba pomoc, kopie ich w tyłek. Co to za mądry urzędnik, czemu nie ma jego nazwiska? On ma moralny obowiązek pomóc tym ludziom, a nie zasłaniać si gadka, że inni mogliby coś zarzucać prezydentowi. Jeśli nawet to trudno, za pomoc ludziom jeszcze nikt nie miał pretensji. Niech pomorska przypilnuje tej sprawy, żeby nie rozeszła się po kościach, zima idzie.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska