Pierworodny Łukasz ma 17 lat. Adrian kończy w tym roku 15. Rok po nim urodził się Dawid. Dalej jest Kacper, 11-latek i 10-letni Tomek.
Potem są dziewczynki. Anita ma 7 lat. Jessica - 5. Rok później urodziła się Magda.
Najmłodszy jest Kuba. Ma 2,5 roku. Rodzynek.
Rodzina państwa Sittników mieszka w baraku przy ul. Glinki na Wyżynach.
Przeczytaj także:Ulga prorodzinna 2013. Może na nią liczyć więcej osób niż zakładano!
Ich dom jest barakiem tylko z nazwy. Zadbana parterówka z ładnym, malutkim ogrodem. A w nim pranie na linkach i dużo zabawek w piaskownicy.
Pełna chata
W mieszkaniu czysto, schludnie, skromnie.
W jednym pokoju nowe meble. - Od "Szlachetnej paczki", tej organizacji charytatywnej, przed gwiazdką dostaliśmy - mówi pani Monika, mama.
Pomaga Caritas, Polski Czerwony Krzyż. Rodzina jest lubiana przez pracowników socjalnych. - Są sympatyczni, a nie roszczeniowi - mówi Marek Kamiński, pracownik Caritas.
Małżonkowie nie planowali tyle potomstwa. - Gdy się pobraliśmy, myśleliśmy o dwójce, no może trójce dzieci, a tu proszę: gromadka - śmieje się bydgoszczanka.
Tłoczno jest przy stole. Jedzenia idzie sporo. - Codziennie kupuję pięć bochenków chleba, cztery litry mleka i dwie kostki masła - wymienia pani Sittnik.
Gdy gotuje zupę, to trzy litry. Chłopaki rosną, muszą dużo jeść.
Przechodnie się czasem dziwią, gdy widzą rodzinę w komplecie. - Tyle dzieci?! - otwierają buzie ze zdumienia.
Co odpowiadają rodzice gromadki? Nie tylko to przeczytacie w magazynowym papierowym wydaniu "Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »