Bydgoszcz. Nie ma jeszcze uzasadnienia wyroku w sprawie Tomasza G. i innych

To nie na rękę Tomaszowi, głównemu oskarżonemu, uniewinnionemu od zarzutu zlecenia zabójstwa. Jak się dowiedzieliśmy, po uprawomocnieniu wyroku, chciał on pozwać skarb państwa. Twierdzi, że aresztowanie i zarzut zlecenia zabójstwa
doprowadziły do upadku jego firmę. Warto przypomnieć, że Autoryzowana Stacja Obsługi Mercedesa w podbydgoskiej Brzozie złożyła w sądzie wniosek o upadłość w sierpniu 2005 roku, kiedy Tomasz G. już od dawna był w areszcie. Wcześniej Daimler-Chrysler Automotive Polska rozwiązała współpracę z ASO, bo stwierdziła, że nie ma zaufania do Tomasza G. i jego żony, którzy już w 2003 roku musieli się pozbyć udziałów w spółce.

Zanim jednak Tomasz G. wystąpi o odszkodowanie (nieoficjalnie mówi się o blisko pięciu milionach złotych), minie sporo czasu. Wyrok zapadł 19 stycznia, ale do tej pory nie ma jego uzasadnienia.

- Nie ma się co dziwić. Materiał dowodowy był bardzo obszerny. Został dokładnie przeanalizowany przed ogłoszeniem wyroku, a teraz trzeba wszystkie jego motywy opisać. To żmudna praca - mówi sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.

Kiedy uzasadnienie będzie już gotowe, otrzymają je strony procesu. Prokuratura zapewnia, że złoży apelację w sądzie w Gdańsku. Jeśli zostanie ona uwzględniona, to może nawet dojść do powtórzenia przewodu sądowego.

Piotra Karpowicza, szefa Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka PZU w Bydgoszczy zamordowano 19 stycznia 1999 roku przed budynkiem ubezpieczalni przy ul. Wojska Polskiego. Morderca dwa razy strzelił mu w głowę. Dopiero kilka lat później jeden ze skruszonych gangsterów obarczył winą za morderstwo Tomasza G. Jego zlecenie miał przyjąć (za 50 tysięcy dolarów) Henryk M., ps. Lewatywa. Jako "cyngla" wskazano Adama S., ps. Smoła. Pomagać mieli mu Tomasz B. i Tomasz Z.