Na budowie sali sportowej przy Zespole Szkół Mechanicznych nr 1 miasto zaoszczędzi prawie dwa miliony złotych. Zakładano bowiem, że jej budowa będzie kosztować aż 6,5 miliona złotych. Po rozstrzygnięciu przetargów okazało się, że najkorzystniejsza oferta opiewała na kwotę 4 milionów 700 tysięcy złotych, a to oznacza, ze miasto zyskało aż 28 procent na tej inwestycji.
- Teraz jest świetny moment na inwestycje publiczne - twierdzi dr Maciej Tarkowski z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. - Jak wiemy, budownictwo mieszkaniowe jest w trudnej sytuacji z powodu kryzysu. Coraz mniej buduje się mieszkań, a to skłania firmy budowlane do szukania nowych zleceń, niekoniecznie na rynku mieszkaniowym. Biorą udział w przetargach np. na inwestycje miejskie. Konkurencja sprawia, że przedsiębiorstwa obniżają ceny.
Miasto przebiera w ofertach
Większa liczba ofert sprawia, że miasto może łatwiej znaleźć tę najkorzystniejszą i najtańszą.
- Bydgoszcz jest w tej chwili jednym z głównych inwestorów na lokalnym rynku. Na ogłoszonych przez nas przetargach obserwujemy zaciekłą walkę o zlecenia - zauważa Jerzy Woźniak, asystent prezydenta. - Firmy obniżają ceny i dzięki temu możemy wybrać tą najkorzystniejszą i najtańszą.
Optymistycznie wypowiada się na temat oszczędności Beata Krzemińska, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego.
- Przetargi organizują i nadzorują samorządy, my dofinansowujemy wykonanie niektórych inwestycji - mówi Krzemińska. - Zauważyliśmy, że będą kosztowały o 30-40 procent mniej niż zakładano jeszcze rok temu.
Co jest tego powodem według Urzędu Marszałkowskiego?
- Duże firmy stają nawet do najdrobniejszych przetargów. Przykładem tego jest Skanska, firma budująca drogi - dopowiada Krzemińska.
Miasto zyskuje, tracą wykonawcy. - Warunki dla nas są bardziej niż trudne - mówi Jarosław Szczupak, dyrektor do spraw handlu z firmy Alstal - Budownictwo. - Przykładowo, na jeden przetarg małego odcinka autostrady pojawiło się aż 89 ofert firm budowlanych. To ewenement w skali światowej!
Aquapark taniej
Miasta szukają więc oszczędności i wykorzystują sytuację.
- Przykładowo Ustronie Morskie kilka lat temu chciało postawić aquapark i przeznaczyło na niego 18 milionów złotych. Firmy budowlane mówiły, że jego wykonanie za tę cenę jest niemożliwe. Proponowały jego wybudowanie za kwotę od 20 do nawet 30 milionów złotych. W tym roku, gdy ponownie ogłoszono przetarg, okazało się, że miasto może wydać dokładnie tyle, ile zaplanowało, czyli 18 milionów złotych - mówi Jarosław Szczupak. - Rzeczy niemożliwe stają się możliwe. A miasta na tym zyskują.
Nie tylko zwiększona konkurencja na rynku powoduje spadek cen. Tanieją materiały budowlane i koszty zatrudnienia fachowców. Przykładowo w roku 2007 za cegły pełne trzeba było płacić nawet po 2 złote, obecna cena waha się w granicach złotówki. Cena bloczków porotherm 38 przekraczała 10 zł, teraz kupimy je za 6,65 zł. A to oznacza, że ceny niektórych materiałów osiągnęły pułap taki sam jak w latach 2005-2006.
Nasi urzędnicy zapowiadają, że zamierzają jak najlepiej wykorzystać sytuację na rynku. Dzięki temu więcej inwestycji może zostać zrealizowanych.
Mniej z podatków
Jerzy Woźniak jednak daleki jest od optymizmu i zachowuje ostrożność w prognozach.
- Rynek szybko się zmienia i trudno powiedzieć, co będzie dalej. Każdy przetarg rządzi się innymi prawami - mówi Woźniak. - Trzeba też pamiętać, że z powodu kryzysu wpływu z podatków są niższe, a więc mamy mniej pieniędzy w budżecie na inwestycje.
W tym roku w Bydgoszczy będzie realizowanych kilka naprawdę dużych inwestycji takich jak budowa trasy Nowoogińskiego, tramwaju do dworca PKP. Budowane też będą kosztowne sale gimnastyczne i kolejne Orliki. Miasto ma więc sporo pole do popisu, aby spróbować na nich zaoszczędzić.
