Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz to nie "zadupie"! Metropolia Bydgoska? Najbardziej realna

Jacek Deptuła
Opera w Bydgoszczy
Opera w Bydgoszczy fot. Grzegorz Zieliński
"Myślę, że Bydgoszcz to jest zadupie i nie odgrywa jakiejś roli w naszym kraju, a to że jest większa - to tylko wynik wcielenia doń kilku wiosek".

Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun

Tak po kilku moich artykułach na temat metropolii bydgosko-toruńskiej pisali mieszkańcy grodu Kopernika. Nie wszyscy, ale jednak większość.

Internetowa trybuna ludu?

Odpowiadali im sąsiedzi znad Brdy: "Dwumiasto? Przecież Toruń cały czas żeruje na Bydgoszczy i konsekwentnie niszczy moje ukochane miasto kolejnymi decyzjami administracyjnymi. Gdyby Bydgoszcz bez oglądania się na pazerny Toruń zaczęła sama budować aglomerację - mielibyśmy jakieś szanse dogonić czołówkę polskich miast. A tak zawsze trzeba będzie coś oddawać biednemu, zaborczemu Toruniowi".
Na internetowej stronie "Pomorskiej" dostaje się też władzom samorządu regionu, bo - wbrew pozorom - są one bacznie obserwowane przez bydgoszczan. Jeden z nich pisze wprost: "Toruń potraktował podanie ręki przez Bydgoszcz jako zgodę na pożarcie całego organizmu, nie dopuszczając nikogo na fotel marszałkowski spoza swojego grajdołka. Mieszkam w Bydgoszczy ponad 45 lat, mam setki znajomych i nie ma wśród nich NIKOGO, kto chciałby metropolii z Toruniem. Toruń okrada cały region i jeszcze bezczelnie kłamie".

Bydgoszczanin pracujący w Urzędzie Marszałkowskim: "Teoretycznie interesów Bydgoszczy winien bronić szef sejmiku p. Krzysztof Sikora z Bydgoszczy. Dlaczego on dopuścił, by drugim wicemarszałkiem był kolejny torunianin?! Ale na Sikorę nie można liczyć, on prowadzi własną politykę - Kanclerza Wyższej Szkoły Gospodarki. I na tym naprawdę mu zależy!"...
Trzeba powiedzieć sobie wprost: rowów kopanych przez wieki zasypać się nie da.

Metropolia, czyli co?

Do niedawna sądziłem, że metropolia bydgosko-toruńska jest jedyną szansa na rozwój regionu. Jednak zmieniłem zdanie - nie tylko pod wpływem dyskusji czytelników. Kiedy kilka tygodni temu rozmawiałem z marszałkiem województwa Piotrem Całbeckim zdziwiło mnie, iż szef samorządu regionu nie widzi potrzeby tworzenia władz metropolii czy choćby jej centrali. Oczywiście w Bydgoszczy - w największym mieście wojewódzkim.
- Pod pojęciem "metropolia" należy rozumieć jedno, główne miasto - a nie miasta - jako ośrodek centralny kraju lub prowincji - mówi Eryk Bazylczuk z Komitetu Założycielskiego Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska. - Sama istota metropolii wyklucza tym samym dwuwładzę, rotacyjność oraz inne kontrowersyjne rozwiązania, które w praktyce prowadzą do sporów, czego przykładem jest chociażby praktyka funkcjonowania władzy w regionie.

Jak szybko wspina się Bydgoszcz, a jak Toruń

Ostatecznie do pomysłu metropolii bydgoskiej przekonały mnie wyniki rankingu metropolitalności miast polskich, opublikowane w poniedziałek w dodatku do miesięcznika "Press". Autorem badań jest Instytut Konkurencyjnej Ekonomii Regionów z Poznania. "Nasz ranking to odzwierciedlenie tego, kto jak szybko się wspina i gdzie w związku z tym jest" - piszą jego autorzy.
A z rankingu wynika, iż - pośród 18 miast mających metropolitalne ambicje - Bydgoszcz zdystansowała swego "odwiecznego" rywala - Toruń. Kryteria oceny były przejrzyste: poziom atrakcyjności miast, siła przyciągania do siebie kapitału, talentów oraz idei, nowoczesność gospodarki oraz dynamika wzrostu siły metropolitalnej. W tej kategorii poza konkurencją jest Warszawa, która radzi sobie najlepiej we wszystkich wskaźnikach.
Żadne z pozostałych miast Polski nie osiąga nawet połowy metropolitalnej siły. Jeśli przyjąć poziom stolicy za sto, drugi w kolejności Wrocław osiągnął 47 proc., Poznań i Kraków - 46, Śląsk - 39 i Trójmiasto - 37 procent.

Bydgoszcz z 28 proc. znalazła się na dziewiątym w kraju miejscu, natomiast Toruń - na dwunastym.
Różnica niby niewielka, ale zaskakuje wyjątkowa pozycja miasta nad Brdą w kategorii dynamiki wzrostu siły metropolitalnej. Tu Bydgoszcz osiągnęła największy sukces - znalazła się na piątym miejscu - za Wrocławiem, Trójmiastem, Śląskiem i Poznaniem. Toruń natomiast (czternasta pozycja) otwiera ostatnią piątkę miast (przed Opolem, Zieloną Górą, Kielcami i Gorzowem), w których odnotowano nawet spadek dynamiki wzrostu.
Natomiast gród Kopernika wyprzedził Bydgoszcz tylko w jednej kategorii "Siła i nowoczesność gospodarki" - stało się tak za sprawą sporych inwestycji zagranicznych, których w Bydgoszczy dotąd jest rzeczywiście niewiele.
Także tzw. "usieciowienie biznesowe" lepsze jest nad Brdą - 10 miejsce, Toruń zaś - 14. Gdyby tak jeszcze władze Bydgoszczy potrafiły wykorzystać atuty, jakie daje specjalna strefa ekonomiczna czy lotnisko.

Żyć lepiej i wygodniej

Jak piszą autorzy raportu - jakość i rozmach życia to zdecydowanie najbardziej wiarygodny test na metropolitalne ambicje miast. Chodzi nie tylko o cywilizacyjne przemiany związane z inwestycjami przemysłowymi hi-tech, ale i "nasycenie" instytucjami kulturalnymi, naukowymi sportowymi, usługowymi i handlowymi.
I tu Bydgoszcz jest górą - znalazła się na dziewiątym miejscu, awansując w ciągu roku o dwa miejsca. Toruń natomiast spadł też o dwa - na dwunastą pozycję.
To dlatego - zdaniem Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska - miasto spełnia wszystkie kryteria metropolitalne. Według europejskich norm dla metropolii miasto musi liczyć minimum 250 tysięcy mieszkańców. Według wszystkich projektów metropolie mają być w przyszłości jednostkami, które docelowo zarządzać będą największymi obszarami miejskimi wraz z najbliższym otoczeniem.
Projekt koncepcji przestrzennej zagospodarowania kraju do roku 2033, który ma stać się podstawą ustawy porządkującej ład przestrzenny i dać szansę na rozwój dużych miast, pokazuje Bydgoszcz jako odrębną jednostkę miejską i motor napędowy dla rozwoju regionu.

Eryk Bazylczuk negatywnie ocenia pomysł odgórnego wpisywania do projektu ustawy metropolii bydgosko-toruńskiej, bez uzyskania opinii mieszkańców, czy rzeczywiście chcą jej powołania, choćby w drodze referendum lokalnego.
- Uważamy, że metropolia powinna powstawać jako inicjatywa oddolna - tłumaczy - wyrażająca chęci gmin miejskich i wiejskich, które dobrowolnie, bez żadnego przymusu wyrażą wolę przystąpienia do zespołu metropolitalnego. Zaznaczamy, że nie wykluczamy nikogo, przy czym centralna i stołeczna rola Bydgoszczy musi być bezwzględnie zachowana.
Wbrew temu co próbują głosić niektórzy politycy, sejm nie prowadzi prac nad uchwaleniem "ustawy metropolitalnej" - prace nad projektem o polityce miejskiej państwa prowadzi jedynie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych - ostatnia wersja projektu pochodzi z maja 2009 r.

Nieprawdą jest, że wspomniany projekt zawiera gotową listę metropolii, w tym wpisaną "metropolię bydgosko-toruńską" - projekt z dnia 12 maja 2009 r. określa jedynie warunki konieczne do powołania metropolii (liczbę ludności i gęstość zaludnienia) oraz stanowi, że metropolie powoływać będzie rozporządzeniem Rada Ministrów.
Zgodnie z projektem ustawy do powołania metropolii konieczne jest spełnienie dwóch warunków - minimum pół miliona mieszkańców oraz gęstość zaludnienia - najmniej 200 osób na kilometr kwadratowy. Zdaniem Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska gród nad Brdą wraz z okolicznymi ściśle związanymi z nią gminami, powiatami i miastami spełnia aż nadto te wymogi. Wyprzedza nawet planowane metropolie przez Szczecin, Białystok czy Lublin.
Bydgoszcz jako - jedyny ośrodek w regionie - otoczona jest miastami satelickimi, które w naturalny sposób tworzą już metropolię. Z Inowrocławiem, Świeciem, Nakłem, Szubinem, Żninem, Łabiszynem, Solcem Kujawskim i Koronowem liczy ona ponad 700 tysięcy mieszkańców.

Wszyscy jesteśmy na początku drogi

Polskie miasta, wyjąwszy Warszawę, to jednak druga i trzecia liga ośrodków miejskich Europy. Ale gonimy miasta Zachodu - Warszawa najszybciej, nieco wolniej Wrocław, Śląsk, Trójmiasto oraz Kraków i Poznań.
Bydgoszcz i Toruń to zaledwie trzecia liga. Ale nie powinniśmy mieć kompleksów. Centrum Londynu jest gospodarczo więcej warte aniżeli największe polskie miasta. W Warszawie zarabia się dwu i trzykrotnie więcej pieniędzy aniżeli w kraju. Mało kto jednak wie, iż mieszkańcy naszej stolicy wobec Zurychu to ubodzy krewni - zarabiają zaledwie dwadzieścia procent tego, co w największym mieście Szwajcarii. Pięciokrotnie mniejszym od Warszawy.
Wszystkim nam do europejskich metropolii jeszcze bardzo, bardzo daleko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska