Do eksplozji doszło tuż po godz. 12.00, w jednym z mieszkań domu przy ulicy Grunwaldzkiej 111.
Na miejscu trwa akcja ratownicza, w której udział biorą dwa zastępy straży pożarnej. Na razie wiadomo, że obyło się bez ofiar.
Mieszkańcy nie zostali ewakuowani mimo że budynek został poważnie uszkodzony.
- W mieszkaniu nad lokalem, w którym miał miejsce wybuch uwypuklił się strop - mówi Andrzej Kin, rzecznik Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Bydgoszczy. - Ostateczną decyzję o tym, czy w kamienicy mogą przebywać mieszkańcy, czy nie podejmie inspektor nadzoru budowlanego.
U wjazdu do kamienicy stoją niektórzy mieszkańcy. To lokatorzy tych mieszkań, które sąsiadują z lokalem, gdzie wybuchł bojler. Z informacji osd straży pożarnej wynika, że uszkodzona może być również ściana nośna w kamienicy.
Wybuch był tak silny, że wysadził drzwi z sąsiadującego mieszkania.
- Tam w oficynie mieszkała młoda kobieta z dwiema nastoletnimi córkami - mówi sąsiadka. - Z tego co wiem, to niedawno rozstała się z mężem. On mieszka teraz o tam - kobieta wskazuje ręką na kamienicę kilkadziesiąt metrów dalej. - To tragedia. Huk był tak silny, że myślałam, ze to u mnie. A przecież mieszkam z drugiej strony kamienicy, moje okna wychodza na ulicę Grunwaldzką.
Na podwórzu w oficynie kamienicy trwa wspólna akcja ratowników medycznych, straży pożarnej i policji. Wszędzie widać powyginane pozostałości sprzętów domowych. Przy wejściu leży kawałek obudowy boilera elektrycznego, wygięta przez ogromne ciśnienie mikrofalówka, wiadra, papiery. Część tych sprzętów wyleciała przez okna - eksplozja zniszczyła wszystkie trzy w parterowym mieszkaniu - część wynieśli strażacy, którzy ratowali resztki dobytku mieszkańców.
W chwili eksplozji na szczęście w lokalu nie było nikogo. Matka dwójki dzieci jest w szoku. Siedzi u wejścia na podwórze i zapłakana patrzy na zniszczone mieszkanie. Nie chce rozmawiać.
- Dokładnie zbadamy okoliczności tego wybuchu - zapowiada Maciej Daszkiewicz, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Zbadamy też, czy można było uniknąć tego dramatu i kto jest za niego odpowiedzialny.
Jeden z naszych czytelników, mieszkający w pobliżu lokum, w którym doszło do wybuchu pisze, że u wjazdu do kamienicy stoją niektórzy mieszkańcy, głównie lokatorzy z mieszkań sąsiadujących z tym, w którym wybuchł boljer. Można tam też spotkać zwykłych przechodniów. Szyby i firany wyleciały na podwórko pod wpływem wybuchu. Podaje też, że w w mieszkaniu, w którym doszło do eksplozji była 13-letnia dziewczynka. Wyszła bez szwanku, gdyż znajdowała się w pokoiku oddalonym od tego, gdzie doszło do wybuchu. W mieszkaniu były również dwa psy, nic im się nie stało.
Czytaj e-wydanie »