Kierowcom nie podoba się takie rozwiązanie. - Jest po prostu zbyt ciasno - skarży się pan Roman z fordońskiego Przylesia. - Jeżdżę samochodem dostawczym i mam duży problem ze skręcaniem z Pod Skarpy w Korfantego. W sytuacji, gdy ktoś akurat nadjeżdża od strony Korfantego, muszę czekać aż skręci w ulicę Pod Skarpą, bo inaczej doszłoby do zderzenia.
Podobnego zdania są kierowcy samochodów osobowych. - Trzeba się mocno postarać, żeby nie najechać na linię podwójną ciągłą. A skręcając, najbezpieczniej jest nie tylko zwolnić, ale wręcz zatrzymać się na chwilę - wyjaśnia pan Tomasz. - Uważam, że należałoby poszerzyć ulicę Korfantego - dodaje kierowca.
Zmotoryzowanym nie podoba się również pobliskie rondo. - Jest za ciasno - mówi dalej pan Tomasz. - Może nie dla samochodów osobowych, ale przecież jeżdżą tędy autobusy. Kto to projektował? - pyta zdenerwowany bydgoszczanin.
Innego zdania jest Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Magdalena Kaczmarek, rzeczniczka prasowa ZDMiKP wyjaśnia: - Głównym założeniem takiego rozwiązania komunikacyjnego było przede wszystkim "uspokojenie" ruchu w rejonie ulicy Pod Skarpą, Korfantego oraz Twardzickiego. Dlatego zastosowaliśmy tam następujące elementy ograniczające prędkość: zakręt przy ulicy Korfantego z Pod Skarpą wyprofilowano w kształt litery "S", przy Korfantego ustawiono znak ograniczający prędkość do 40 kilometrów na godzinę oraz wybudowano rondo na skrzyżowaniu Korfantego z Twardzickiego.
Wszystkie zabiegi mają więc na celu zmuszenie kierowców do zmniejszenia prędkości. - Zależy nam na podniesieniu bezpieczeństwa na tym obszarze - dodaje Kaczmarek.