Stało się to, czego pracownicy Zakładów Chemicznych Zachem w Bydgoszczy obawiali się od dawna. Firma zwalnia. Konrad Mikołajski, prezes Zachemu, tłumaczy: - Nasza załoga liczy 1050 pracowników. Zgodnie z planem restrukturyzacji powinniśmy zatrudniać 985 osób.
Dlaczego? - Nie stać nas na utrzymywanie niepotrzebnych etatów - tłumaczy Mikołajski.
Według Andrzeja Wernera, przewodniczącego Solidarności w Zachemie, w tym roku z firmy odejdzie 93 pracowników.
Czytaj też: Zachem Bydgoszcz. Związkowcy złożyli broń
Tymczasem Konrad Mikołajski przekonuje: - Nie wiemy jeszcze, ile dokładnie osób otrzyma wypowiedzenia. Przygotowaliśmy bowiem program dobrowolnych odejść. Kto z niego skorzysta, będzie mógł otrzymać jednocześnie ustawową odprawę i dodatkowe odszkodowanie. Ich wysokość jest uzależniona od stażu pracy w Zachemie. Im dłużej ktoś był zatrudniony, tym więcej pieniędzy dostanie. Maksymalna odprawa przyznawana jest po 8 latach pracy i jest to równowartość trzech pensji. Najwyższe odszkodowanie należy się w przypadku ponad 25-letniego stażu pracy. Wynosi ono wtedy tyle, co cztery wynagrodzenia.
W ramach programu dobrowolnych odejść pracownicy korzystają również z płatnych urlopów. Jest to propozycja dla tych osób, które do końca 2012 roku nabędą uprawnienia emerytalne. Zanim dostaną pierwsze świadczenie z budżetu państwa, co miesiąc Zachem przekaże im 75 procent pensji.
czytaj też: Zachem jedzie na milionowych stratach. Związkowcy nie chcą na zieloną trawkę i chcą podwyżek!
- Dotychczas z programu dobrowolnych odejść postanowiło skorzystać ponad 40 osób. Przeznaczyliśmy na ten cel dwa miliony złotych - dodaje Mikołajski. - Przynajmniej dziewięciu kolejnych pracowników również chce odejść. Aby im to umożliwić, potrzebujemy dodatkowych pieniędzy.
Szef Zachemu dodaje: - Osoby, które nie skorzystały z programu dobrowolnych odejść, a dostały wypowiedzenia, otrzymają o 50 procent większe odprawy niż przewiduje to prawo pracy.
