Bydgoszczanka remontowała mieszkanie. Postanowiła pozbyć się łóżka po synu. Mebel miał 2 lata, a kobieta nie miała zamiaru go sprzedawać, lecz komuś podarować. - Kupiłam go z wyprzedaży za 300 zł, więc nie sprzedałabym za więcej niż połowę ceny. Wolałam przekazać je komuś potrzebującemu. Łóżko jest w stanie bardzo dobrym z minusem.
Wstawiła post na lokalną grupę ogłoszeniową, podając wymiary i ramy łóżka, i dołączonego materaca. Jakieś 5 minut później dostała pierwszą wiadomość prywatną, na messengera.
Wiadomość od kobiety
„Poproszę o rezerwację i przywiezienie łóżka najlepiej dzisiaj wieczorem”. Pod spodem była podana pora oraz wskazany adres. Chodziło o to, aby właścicielka mebla zorganizowała wieczorem transport do zainteresowanej. Owa zainteresowana pracowała tego dnia do godz. 18.00, natomiast oddająca mebel miała się do niej dostosować.
- Nawet nie zapytała, czy mogłaby dostać to łóżko - zaznacza kobieta, która opublikowała anons. - Z tonu jej wypowiedzi wynikało, że ono jej się należy, a ja dodatkowo powinnam pokryć koszty dostarczenia łóżka do jej mieszkania, prawdopodobnie z wniesieniem. Nie było takiej opcji.
Właścicielka łóżka podziękowała tamtej kobiecie za kontakt i odmówiła. W międzyczasie odezwali się kolejni chętni. Pewna kobieta dopytywała, jakiej marki jest łóżko i w jakim salonie zostało kupione, czy jeszcze posiada gwarancję. Pojawiły się również pytania o rodzaj drewna, z jakiego rzecz jest wykonana. Była prośba o zrobienie z bliska zdjęcia tkaniny materaca – potencjalny odbiorca miał wątpliwości, czy tenże materac jest dobrej jakości. Ktoś inny prosił, żeby oferująca ponownie zmierzyła łóżko, bo gdyby on je otrzymał, to ma już zaplanowane na nie miejsce w pokoju. To wnęka, ale każdy centymetr więcej powodowałby, że będzie trudno nowy nabytek wstawić.
Bydgoszczanka dostała łącznie 6 wiadomości prywatnych w sprawie ogłoszenia. Podarowała mebel kobiecie, która kulturalnie zapytała o towar, no i nie zasypywała jej pytaniami, tylko zapytała o podstawowe informacje. Przyjmująca łóżko zaproponowała, że we własnym zakresie je odbierze. - Powiedziała, że jest samotną matką. Sądząc po tym, co zobaczyłam w jej mieszkaniu, chyba rzeczywiście tak jest – kontynuuje pani, która miała wspomniane łóżko na wydanie.
Pytania jak na lekcji
Podobne ogłoszenia się trafiają, a podobne komentarze – zdarzają. Internauta wspomina: - Sprzedawałem na portalu ogłoszeniowym designerski stojak na płyty CD. Ustaliłem symboliczną, wydaje się, cenę, 20 złotych. Jeden pan wysłał mi 6 maili odnośnie stojaka. Na wszystkie pytania mu odpowiedziałem, nawet dodatkowe fotki załączyłem. Co do czego, zrezygnował. Może i dobrze, bo gdy o następne kwestie pytał, czułem się już, jakbym był przepytywany z ostatniej lekcji przez nauczyciela albo jakby ten ktoś wydawał pieniądze na inwestycję życia.
