Zgłosił się czytelnik. - Prowadzę firmę. Postanowiłem przygotować paczkę dla ubogiej rodziny z Bydgoszczy. Tyle, że żadnej takiej potrzebującej rodziny nie znam. Wstawiłem więc ogłoszenie do internetu, na portal społecznościowy. Szybko zgłosiła się kobieta. Jako potrzebująca.
Ciężko w życiu
- Opisywała, że znajduje się w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Przekonała mnie - dodaje mężczyzna. - Obiecałem, że przyszykuję paczkę dla niej i jej dzieci.
Problem się pojawił, gdy chciał przywieźć podarunek do jej domu. - Najpierw mówiła, że jej nie będzie. Potem powiedziała, że nie mogę, bo jej syn na to nie pozwoli - wspomina młody bydgoszczanin. - Coś mnie tknęło i sprawdziłem w internecie informacje na temat tej pani. Okazało się, że to ta sama kobieta, o której wiosną pisała „Pomorska”.
Bydgoszczanka znalazła sobie oryginalny sposób na zarobek. Gdy ktoś ogłasza, że odda używane, ale w dobrym stanie rzeczy, choćby meble, ona zgłasza się jako chętna. - Zwykle przedstawia podobną historię: że jest biedna i ciężko jej w życiu. Kiedyś nawet przekonywała, że zbiera na pomoc dla dziewczyny, którą przygarnęła na pewien czas do siebie. Otrzymane rzeczy po paru dniach wystawia na sprzedaż.
"Przedsiębiorcza" bydgoszczanka. Bierze na litość i dostaje rzeczy, które potem sprzedaje
Gdy 7 marca br. opisywaliśmy proceder w artykule pt. „Przedsiębiorcza bydgoszczanka. Bierze na litość i dostaje rzeczy, które potem sprzedaje”, ona tłumaczyła, że nie widzi w tym nic złego. Dodała, że sprzedaje meble, które nie pasują do jej mieszkania. Nie potrafiła jednak wyjaśnić, dlaczego w ciągu paru tygodni chciała sprzedać 6 tapczanów.
Pod artykułem pojawiły się komentarze. Choćby taki: - Jeżeli ktoś jej to da, a ona sprzeda, to pół biedy, ale ona wyłudza rzeczy, pisząc, że komuś pomaga. A to już skandal brać ludzi na litość, oszukiwać i na tym zarabiać - napisała użytkowniczka Facebooka.
Następny głos: - Naprawdę ubodzy mogliby dostać te rzeczy, a dostaje je ona, bo udaje poszkodowaną. Wstyd!
Były jednak i takie opinie: - Jak komuś coś dajesz, to dajesz, a nie pożyczasz. Nie interesuj się, co robi ze swoją własnością.
Narożnik za stówkę
- Ta kobieta znowu się uaktywniła, nadal handluje w sieci - alarmują internauci.
Faktycznie. Ostatnie ogłoszenie wstawiła w miniony weekend. To anons o treści: „Mam narożnik za 100 złotych”. Autorka ogłoszenia zmieniła numer telefonu, więc wysyłam do niej pytanie na Facebooku. „Zgłosił się do mnie kolejny czytelnik. Twierdzi, że nadal Pani tak robi, ale już pod innym nazwiskiem. Poproszę o wyjaśnienie sprawy” - oto fragment wiadomości, jaką dostała byd-goszczanka.
Odpisała prawie od razu: „Przykro mi, to pomyłka, sprze-dawałam szafę i komodę z mojego mieszkania”. Gdy wyjaśniłam, że nie chodzi o szafę czy komodę, ale o kanapy, i dołączyłam zrzut ekranu z ogłoszenia wstawionego przez nią, otrzymałam odpowiedź: „Żegnam”. Kobieta zablokowała możliwość kontaktu.
Trudno znaleźć paragraf, pod który można byłoby podpiąć to, co robi bydgoszczanka.
Podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy, zaznacza: - Dopóki nie wpłynie do nas oficjalne zawiadomienie, nie będziemy teoretyzować. Dopiero, gdy funkcjonariusze otrzymają sygnał, przyjrzą się sprawie i zdecydują, czy taka działalność w ogóle budzi zastrzeżenia pod kątem przepisów.