Nie mogło być inaczej, skoro już budowniczowie "Basta" z góry przypisali mu - w lokalnej proporcji - rolę do spełnienia, jaką odegrał poznański "Bazar". Ale "Pod Lwem" nie był wszak miejscem zgoła zapomnianym.
Pierwsi właściciele
Rozległa posesja u wylotu ulicy Królowej Jadwigi na Rynek miała wielu właścicieli. Gdzieś pod koniec XVIII w. był nim Gottfried Emanuel Hoyer, który vis-a-vis gospody miał swój flagowy interes - aptekę "Pod Czarnym Orłem". Później właściciele się zmieniali (m.in. Unsiger, Bibergeil, Petri, Fiedler), w latach 80. interesem zawiadywał Theodor Daniel, a jego następca - Paul Foraita generalnie przebudował (między 1903 a 1906 r.) posesję według planów architektów z berlińskiej firmy Mengden und Voss.
Telefon do drogerii
W odnowionym budynku na piętrze otwarto salę bankietową i był to lokal na poziomie, bo tam gromadziła się loża masońska Zum Licht im Osten. Na parterze działała kafeteria i "centralna drogeria" Józefa Duszyńskiego.
Nazwa tego interesu jest myląca, bowiem przy samej tylko "Królówce" takich "centralnych drogerii" było kilka. Ta nie była ani lepiej, ani gorzej od innych zaopatrzona, a jej właściciel tym chwytem reklamowym walczył o klientów. Jedno co drogerię wyróżniało, to… linia telefoniczna. Duszyński na taką ekstrawagancję sobie pozwolił i dumnie obwieszczał, iż jest posiadaczem stacji telefonicznej. Jeśli kogo ciekawi, to dzwoniono do niego na numer 407...
Wszystko wokół lwa…
Ale wracając do wątku hotelowego... Theodor Daniel nadał interesowi nazwę Daniel's Hotel. Paul Foraita początkowo utrzymał tę nazwę, ale w 1911 r. zmienił na Zur Löwengrube ("Do Lwiej Jamy"). Kiedy dwa lata później architekt Otton Berndt przebudował fronton, wtedy pojawiła się nad wejściem do głównej klatki schodowej znana płaskorzeźba kamiennego lwa.
W 1920 r. Władysław Wach zmienił nazwę na "Pod Lwem", kolejny właściciel - Teofil Tomicki - już nic nie majstrował, a zarządca okupacyjny Joseph Nottka przemianował hotel na Löwengrube. Po wojnie, w 1951 r., posesję nabyli Piotr i Roman Skarbińscy, ale posiadali ją tylko przez cztery lata, do czasu upaństwowienia. Potem hotelem zarządzało Przedsiębiorstwo Turystyczne "Brda". W 1990 r. nieruchomość wróciła do prywatnych właścicieli, niedawno w części pomieszczeń uruchomiono hostel…
I wesoło, i strasznie…
Hotel "Pod Lwem" konkurował z "Bastem". Nie miał co prawda popularny "Lewek" takich aspiracji, jakie przejawiał rywal, ale w pamięci inowrocławian zapisał się mocno. Miały tam miejsce wydarzenia wesołe i pocieszne, wszak działała restauracja, a co za tym idzie organizowano dancingi i inne skromniejsze fakty konsumpcyjne.
Ale były też i złe zdarzenia. To tam, wieczorem w niedzielę 22 października 1939 r., biesiadował landrat Hirschfeld z kamratami z Selbstschutzu i niemieckiego ziemiaństwa. W pijackim widzie układali zbrodniczy plan wykończenia polskich zakładników trzymanych w więzieniu. Było już po godzinie jedenastej w nocy, gdy wstali od stołów i ruszyli…
Czytaj e-wydanie »