Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
O tym, że radni będą głosować za zamknięciem Izby Wytrzeźwień przy ulicy Przemysłowej 8 pisaliśmy już na początku listopada.
Po tej publikacji skontaktował się z nami pan Seweryn, Czytelnik który opowiedział o swoim pobycie w "żłobku" w andrzejkową noc.
Taksówkarz wezwał policję
- To miał być zwykły sobotni wieczór. Wsiadłem do taksówki, przed domem dałem kierowcy sto złotych i czekałem na resztę - relacjonuje pan Seweryn, który zastrzegł, by nie publikować jego nazwiska. - Taksówkarz powiedział, że nie ma drobnych, a ja - że nie wysiądę z samochodu, dopóki nie dostanę mojej reszty. Wezwał policję, a mundurowi siłą zawieźli mnie do izby. To był początek koszmaru.
Cewnik dla chorych na nerki
Nasz Czytelnik wspomina, że od razu przypięto go pasami do łóżka w izolatce: - Prosiłem, by pozwolono mi zadzwonić do domu. Z zasady, gdy chodzę na imprezy, nie noszę przy sobie telefonu. Niestety nie pozwolono mi porozmawiać z żoną.
Pobyt w izbie był dla pana Seweryna tym trudniejszy, że ma problemy z oddawaniem moczu: - Cierpię na porażenie nerwów w okolicy lędźwi. Prosiłem, by założono mi cewnik. Nikt nie reagował na moje prośby. To było upokarzające. W końcu dostałem cewnik, ale taki dla chorych na nerki. A te akurat mam zdrowe. Później lekarz wstrzyknął mi do krwi preparat dla dlializowców. Nie reagował, gdy błagałem go, by nie robił mi zastrzyku. W efekcie leżałem oblany własnym moczem.
Pan Seweryn chciał wyjść z izby w niedzielę rano: - Usłyszałem, że mam się zamknąć, bo jeśli tego nie zrobię, to będę mógł wyjść stamtąd dopiero o 17. Izbę opuściłem w końcu o 15.30. Teraz za pobyt tam muszę zapłacić 230 zł. To był jakiś horror.
Nietrzeźwi pod okiem stowarzyszenia
- Nie wierzę w to, że moi pracownicy w taki sposób obeszli się tym człowiekiem. To wykwalifikowani pracownicy - zapewnia Grażyna Piontkowska, dyrektor bydgoskiej izby wytrzeźwień. - Nigdy też nie odmawiamy naszym podopiecznym możliwości skontaktowania się z bliskimi.
Tymczasem jeszcze w tym roku radni miasta mają zagłosować za likwidacją izby. "Wytrzeźwiałkę", ma zastąpić ambulatorium dla osób nietrzeźwych ze schroniskiem dla bezdomnych, które powstaje przy ul. Fordońskiej 422.
- Budynek ma być oddany do użytku w marcu - zapowiada Danuta Reiter-Warczak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Zostanie też ogłoszony konkurs na stowarzyszenie, które będzie zarządzało tą placówką.
Podobny trend można już obserwować w innych miastach. Poznańską izbę od kwietnia tego roku prowadzi centrum pomocy "Monar-Markot".
- Z kolei u nas dwa lata temu powstało pogotowie dla osób nietrzeźwych, którym zarządza Towarzystwo Wspierania Potrzebujących "Przystań" - wyjaśnia Dariusz Wołodźko z kancelarii prezydenta Gdańska. - Osoby pod wpływem alkoholu mają tam też opiekę m.in. psychoterapeuty.