Były rektor WSHE Mirosław Krajewski pracę habilitacyjną spisał od księdza

Dwa lata temu, po publikacjach prasowych, Rada Wydziału Nauk Historycznych UMK powołała komisję, która po analizie stwierdziła, że rozprawa habilitacyjna Mirosława Krajewskiego "nosi znamiona niesamodzielnej".

Według profesorów struktura pracy Krajewskiego pt. "Powstanie styczniowe między Skrwą a Drwęcą", a także jej treść została oparta na publikacji ks. Czesława Lissowskiego - przedwojennego historyka. Mirosław Krajewski w wielu miejscach dosłownie odtwarzał jej tekst i posługiwał się aktami przytaczanymi przez księdza.

Od samego początku Mirosław Krajewski odpierał wszystkie zarzuty.

UMK ponownie zajął się sprawą habilitacji profesora na wniosek Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów.

W maju rada historyków powołała kolejną czteroosobową komisję do przeprowadzenia przewodu habilitacyjnego Krajewskiego. Jej zadaniem była ocena dorobku naukowego związanego z rozprawą habilitacyjną.

- Komisja złożyła wniosek o nieotwarcie przewodu habilitacyjnego Mirosława Krajewskiego. W związku z tym, że praca, która była podstawą do ubiegania się o wszczęcie postępowania okazała się nieoryginalna i niesamodzielna. Po drugie, według komisji profesor dopuścił się oszustwa naukowego, ponieważ powołuje się na źródła, z których nie korzystał. Część z nich zginęła w czasie wojny, a część została wywieziona do Niemiec - mówi dr Marcin Czyżniewski, rzecznik UMK.

Sprawa jednak się przedawniła i uczelnia nie może już odebrać profesorowi habilitacji. Ta była zaś podstawą do uzyskania przez Mirosława Krajewskiego tytułu profesora.

Mirosław Krajewski był rektorem Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku, a teraz pracuje na Uniwersytecie im. Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.