Wiadomość o śmierci doktora spadła na nas wszystkich jak grom z jasnego nieba. Dr Daniel Siedliński wracał do domu ze szpitala, gdzie konsultował pacjentów pacjentów przed zabiegami, kiedy na słupskiej obwodnicy, w okolicy węzła Łosino- Głobino, doszło do tragicznego wypadku. Samochód lekarza zderzył się z oplem corsą, którym jechał młody człowiek z powiatu sławieńskiego. Oba pojazdy stanęły w płomieniach. Jak dokładnie doszło do wypadku, ustalą biegli.
Jedno jest pewne. Życie straciło dwoje ludzi, w tym ceniony lekarz, ale przede wszystkim dobry i mądry człowiek, dla wielu nieoceniony przyjaciel.
Dr Daniel Siedliński urodził się 7 stycznia 1960 roku w Gdańsku. Przed dwoma tygodniami skończył 60 lat. W przychodni wciąż stoją kwiaty, które dostał na urodziny.
Ukończył Wydział Lekarski na Akademii Medycznej we Wrocławiu w 1987 roku. Zaraz po studiach rozpoczął pracę w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Słupsku, gdzie pracował aż do roku 1999. Związany był ze stacją dializ oraz oddziałem chorób wewnętrznych. W tym czasie zdobył też specjalizację z medycyny rodzinnej w 1996 roku i chorób wewnętrznych w 1999 r. W tym także roku, razem z dr. Wojciechem Lewenstamem otworzyli NZOZ Lekarz domowy przy ul. Kołłątaja w Słupsku, który istnieje nieprzerwanie aż do dziś. Przyjmował tam razem z żoną z dr. Joanną Gałuszką-Siedlińską, która także jest lekarzem medycyny rodzinnej.
Pani doktor, składamy najszczersze wyrazy współczucia.
Doktor Siedliński od lat cieszył się zaufaniem pacjentów. Wielokrotnie był wyróżniany przez pacjentów, a naszych Czytelników w plebiscycie Hipokrates. Zawsze miał dla nas czas, aby skomentować bieżące problemy służby zdrowia, czy też poradzić naszym czytelnikom, kiedy się zaszczepić, jak uniknąć grypy. Często był dla nas ostatnią deską ratunku. Wiedzieliśmy, że choćby nie wiem, ilu miał pacjentów, znajdzie dla nas choćby minutę.
W jednej z rozmów powiedział: - Nazwaliśmy poradnię Lekarz Domowy, bo jesteśmy przede wszystkim lekarzami rodzinnymi. Wbrew procedurom i urzędniczym zaleceniom chcemy przyjmować całe rodziny, być ich przyjaciółmi, a dopiero potem lekarzami.
Jak sam zaznaczał, był zwolennikiem medycyny holistycznej, czyli pełnej empatii i przyjaznej człowiekowi. I takim go zapamiętamy...
Jeszcze nie wiadomo, kiedy odbędzie się pogrzeb doktora. Poinformujemy o tym, jak tylko będziemy wiedzieć.
ZOBAZ TAKŻE: Ćwiczenia ratunkowe w słupskim szpitalu
