https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Centrum kardiologiczne w Chojnicach za półtora roku?

Anna Klaman
Fot. Daniel Frymark
Jest szansa, że przy chojnickim szpitalu w styczniu 2011 r. otwarta zostanie pracownia kardioangiologii inwazyjnej. Jeżeli plany nie spalą na panewce, cieszyć się będą pacjenci, a szpital będzie liczyć zyski.

Narodowy Fundusz Zdrowia płaci wysokie stawki za zabiegi kardiologiczne, o których teraz w Chojnicach można tylko pomarzyć. Pacjenci odsyłani są do szpitali specjalistycznych: Gdańska czy Kościerzyny.

Chcą pracownię, bo płacą dużo za zabiegi
- Branie pieniędzy za zabiegi kardiologiczne to jak spijanie 32-proc. śmietanki z kubełka - śmiał się na konferencji prasowej w szpitalu dyrektor szpitala Leszek Bonna.

Bonna zdradza, że dzisiejsza sytuacja jest taka, że NFZ płaci grosze za pacjentów, którzy leżą na oddziale kardiologicznym. - My ich przyjmujemy, diagnozujemy, a potem wysyłamy do szpitali w Kościerzynie, Bydgoszczy czy Trójmieście, które za zabiegi sporo kasują, a później znów pacjentów do nas odsyłają na hospitalizację, za co dostajemy niewiele - mówi.

Stąd pomysł na utworzenie pracowni kardioangiologii inwazyjnej, w której byłyby wykonywane zabiegi na sercu i udrażnianie naczynia. Gdzie? W niewykończonym od ośmiu lat budynku pralni. Oczywiście to kosztuje, i to całkiem sporo, bo aż 13,5 mln zł. Szpital z partnerami będzie się starać o 10,3 mln zł dofinansowania z Unii. - Mamy już zabezpieczone 2 mln 848 tys. zł jako wkład szpitala - informuje Bonna. - Chojnice i powiat chcą nam dać po 300 tys. zł.

Czy pieniądze w Unii będą, okaże się w listopadzie. Ale już teraz wiadomo, że nawet jeżeli dotacji nie będzie, to szpital podejmie ryzyko i... zaciągnie kredyt komercyjny.

Także dla sępolan i tucholan
Dyrekcja lecznicy już poinformowała szefową gdańskiego oddziału NFZ o tym, że za półtora roku pracownia zacznie działać. Dlaczego? Po to, by Fundusz, rozdzielając pieniądze, pamiętał właśnie o Chojnicach. Jaka ta pracownia ma być? Połączona z oddziałem kardiologicznym, będą w niej dwa gabinety zabiegowe, cztery łóżka intensywnego nadzoru kardiologicznego i osiem łóżek dla pacjentów przed i po zabiegu. Nikt nie ma wątpliwości, że takie centrum kardiologiczne powinno w Chojnicach powstać. Pracownia ma służyć nie tylko chojniczanom czy człuchowianom, ale także mieszkańcom sąsiedniego województwa, a konkretnie tucholanom i sępolanom.

Wydaje się, że w szpitalu wszystko mają przemyślane. Czy jednak znajdą kardiologów, którzy chcieliby pracować w Chojnicach? - Prowadzimy rozmowy z lekarzami, którzy chcieliby się do Chojnic przeprowadzić - odpowiada Bonna.

A może podwykonawca?
Co będzie ze spijaniem śmietanki za wyceniane ponad miarę usługi kardiologiczne, jak stwierdził sam Bonna, jeżeli szpital nie pozyska nowych kardiologów? - Jeżeli nasze poszukiwania skończą się porażką, to wówczas będziemy szukać podmiotu, który zostanie naszym podwykonawcą - zapowiada Bonna. - Ale to dla pacjenta nie będzie miało żadnego znaczenia. Pracownia działałaby wtedy na takich samych zasadach jak rezonans magnetyczny czy podstacje pogotowia w Czersku i Brusach.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska