Włodzimierz Figas przekonuje, że interweniuje, bo zobowiązali go do tego mieszkańcy Inowrocławia i okolic. - Mieszkańcy wskazują, że wysoki poziom cen na stacjach paliw w Inowrocławiu jest nieuzasadniony, natomiast różnice cen między stacjami różnych koncernów paliwowych są znikome - twierdzi Włodzimierz Figas.
Przekonuje, ze konkurencja na inowrocławskim rynku powinna być duża. Swoje stacje mają tutaj najwięksi sprzedawcy: Orlen, Lotos, BP, Shell. - O ile niska rozpiętość cenowa na stacjach różnych koncernów może być skutkiem dozwolonego naśladownictwa cen, o tyle wysoki poziom tych cen jest niczym nieuzasadniony. W Bydgoszczy i Toruniu ceny są niższe o 15 groszy niż w Inowrocławiu - podkreśla wicestarosta.
Zobacz także: "Chrzczone" paliwo na co dziesiątej stacji. Jak jest w Kujawsko-Pomorskiem? [wideo]
Do Piotra Adamczewskiego, dyrektora Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Bydgoszczy, zwrócił się z prośbą o sprawdzenie, czym podyktowane są tak wysokie ceny paliw w Inowrocławiu i czy nie doszło do zmowy cenowej czołowych jej sprzedawców.
- Jako mieszkaniec i reprezentant społeczeństwa inowrocławskiego wnioskuję o wnikliwe wyjaśnienie problemu, który utrudnia funkcjonowanie mieszkańcom i przedsiębiorcom z tereny powiatu inowrocławskiego - pisze Włodzimierz Figas.
Czytaj e-wydanie »