Przypomnijmy, w wyniku wnioskowanych przez firmy energetyczne, a zatwierdzonych w grudniu 2019 i styczniu br. przez prezesa URE nowych taryf, w 2020 r. rachunki za prąd w gospodarstwach domowych (grupa G11) będą wyższe o ok. 9 zł miesięcznie. Dla odbiorców w grupach taryfowych G12, zużywających znacznie więcej energii elektrycznej niż przeciętny odbiorca, nominalny wzrost opłat za energię będzie odpowiednio wyższy. Średni wzrost płatności dla wszystkich grup taryfowych w gospodarstwach domowych wyniesie 11,6 proc.

- W 2020 r. zostanie wprowadzona tzw. opłata mocowa, oznaczająca podwyżkę w wysokości kilkudziesięciu złotych, którą wszyscy odbiorcy energii będą musieli uwzględnić w swoich rachunkach - mówił portalowi Interia radca prawny Jan Sakławski.
Może to Cię też zainteresuje
Media podawały pod koniec ubiegłego roku informacje, że rząd pracuje już nad projektem ustawy, która ma zrekompensować gospodarstwom domowym wzrost cen energii w 2020 r., tak aby nie płaciły więcej niż w ubiegłym. Przypomnijmy, poinformował o tym pod koniec grudnia wiceminister i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Biznes nie mógłby liczyć na taką pomoc.
7 stycznia Jacek Sasin przyznał w TVN24, że rząd zrekompensuje Polakom wzrost cen prądu dopiero w 2021 r. Jeszcze nie wiadomo, w jaki sposób te pieniądze będą zwracane gospodarstwom domowym. Może to kosztować budżet państwa nawet 3 miliardy zł.
- Ceny prądu rosną obiektywnie, ale zaproponujemy system rekompensat w stosunku do tego wzrostu. W ostatecznym rozrachunku Polacy nie zapłacą za prąd - powiedział w programie "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 Jacek Sasin.
- Zasada będzie taka, że po końcu roku, kiedy każdy będzie już wiedział i będziemy mogli określić, ile więcej polska rodzina zapłaciła za prąd w wymiarze rocznym, zrekompensujemy tę różnicę - podkreślił wicepremier. Dodał, że będzie to możliwe po zapłaceniu ostatniego rachunku w 2020 r.
