Gdy jeszcze kilka miesięcy temu na kilogramie miedzi mogli zarobić kilkanaście złotych, teraz tylko 7-8 złotych. Za kilogram zwykłej stali mogą dostać w skupie zaledwie dziesięć groszy!
Zaczęło się na światowych rynkach, gdzie potaniały surowce - m.in. ropa i stal - a skończyło się na polskich ulicach. Czyli tam, gdzie zbieracze złomu, znajdują niepotrzebne innym blachy, kawałki stali i metalowe sprzęty. Jeszcze kilka miesięcy temu za przywieziony do skupu kilogram miedzi mogli otrzymać przynajmniej kilkanaście złotych. Dziś ceny są o połowę niższe. W regionie kilogram miedzi kosztuje 7-8 złotych.
Zbieracze czekają
Zwykły złom też potaniał.
- Kilka miesięcy temu skupowaliśmy kilogram blachy lub złomu grubego za 50-60 groszy. Teraz za blachę płacimy 15 groszy, a za złom gruby 25 groszy - wylicza Jolanta Kaniewska z firmy "Sonnenfeld" w Grudziądzu.
W niektórych skupach w regionie ceny zwykłego złomu spadły nawet do 10 groszy za kilogram.
- Wysokie ceny złomu utrzymywały się przez trzy pierwsze kwartały tego roku - mówi Tomasz Pniewski z firmy Tom-Glob w Bydgoszczy, która odbiera złom z lokalnych skupów metali. - Pod koniec trzeciego kwartału tona kosztowała około tysiąca złotych. Od tego czasu cena spadła do w przybliżeniu 300 złotych. Wielu osobom nie opłaca się już zbierać stali.
Podobnie uważają przedstawiciele skupów złomu. Przyznają, że niektórzy ich klienci nie chcą sprzedawać towaru. Czekają na wzrost cen.
- Ruch zmalał - twierdzi Maria Halczuk ze skupu złomu "Dangoo" w Bydgoszczy. - Tak jak w wakacje zgłaszało się do nas po dziesięć osób dziennie, obecnie zdarza się, że przychodzi tylko jedna.
Mniej towaru w skupie oznacza mniejsze dostawy dla ich kontrahentów.
- Jeszcze niedawno odbieraliśmy miesięcznie ze skupów i zakładów pracy tysiące ton złomu, a teraz tylko setki ton. Dostawy towaru spadły o 50-60 procent - dodaje Tomasz Pniewski.
Mniejszy popyt, niższe ceny
Tak niskich cen niektórzy przedstawiciele branży nie pamiętają od 10 lub nawet 15 lat. Dla wielu najgorsze jest to, że znaczne spadki stawek miały miejsce w tak krótkim czasie. Jako głównego winowajcę tej sytuacji wskazują kryzys finansowy.
- Spowolniła gospodarka oraz wyhamowało budownictwo i przez to zmniejszył się popyt na metale. A im słabsze zapotrzebowanie, tym niższe ceny - mówi dr Wojciech Wiśniewski, współwłaściciel firmy Kolgard-Metal z Warszawy. - Gdy tanieją surowce - takie jak ropa naftowa i stal - to jest to wyraźny znak, że mamy recesję.
Zdaniem Wojciecha Wiśniewskiego, dopóki nie ożywi się gospodarka - a więc nie ruszą liczne i duże inwestycje - nikt nie będzie chciał gromadzić surowców. Kluczem zaś do polepszenia sytuacji jest zmniejszenie wpływu państwa na gospodarkę.
- Jedynym zadaniem urzędników powinno być zmniejszenie biurokracji i stawek podatków oraz ustanowienie i egzekwowanie dobrego prawa - dodaje dr Wiśniewski.
Recesja potrwa lata
- Będziemy borykać się z recesją przez najbliższe dwa-trzy lata - dodaje dr Wiśniewski. - Sądzę, że w tym czasie ceny złomu utrzymają się na obecnym, niskim poziomie.
Zbieraczy złomu, właścicieli skupów i wszystkich innych, którzy zarabiają na obrocie tymi metalami, czekają więc trudne czasy.