Pani Barbara z wnuczką wybrały się w podróż komunikacją miejską. - To było w sobotę przed południem - opowiada bydgoszczanka. - Wnuczka ma niecałe 3 lata, wzięłyśmy z domu wózek.
Wsiadły koło Dworca Głównego PKP. Chciały wysiąść na ul. Żeglarskiej na Jachcicach. - Kierowca autobusu 54 nie zauważył, że nie zdążyłyśmy wysiąść. Drzwi przytrzasnęły wózek. Jedna połowa była na zewnątrz, a druga została w środku. Dopiero, gdy ludzie zaczęli krzyczeć do kierowcy, otworzył. Inni pasażerowie pomogli wynieść wózek z autobusu.
Skarga zapowiedziana
Na tym nie koniec. Emerytka dodaje: - Ja tego tak nie zostawię! Zaraz w poniedziałek poszłam do Miejskich Zakładów Komunikacyjnych. Opowiedziałam, co się stało. Jeszcze w tym tygodniu złożę skargę na piśmie.
Kobieta uważa swoją wnuczkę i siebie za poszkodowane. - Wprawdzie fizycznie nie ucierpiałyśmy, ale to zdarzenia wpłynęło negatywnie na naszą psychikę.
Kupa gorsza od piwa. Kierowca autobusu w Bydgoszczy spanikował i wezwał policję
Emerytka przekonuje, że po incydencie musiała zacząć brać leki uspokajające. Wspomina o traumie związanej ze zdarzeniem. - A mała budzi się w nocy z krzykiem i przerażona pyta, gdzie jest mama albo ja - mówi czytelniczka. - Nie możemy jej na chwilę zostawić samej.
Psychika ucierpiała
I dalej: - Z powodu tego wszystkiego należy nam się zadośćuczynienie. Właśnie za uszczerbek na zdrowiu psychicznym. Od MZK, które zatrudniają przecież tego kierowcę, żądam tysiąca złotych w ramach przeprosin.
Na razie szefostwo zakładów komunikacyjnych nie ustosunkowało się do zdarzenia, ponieważ oficjalna skarga na piśmie nie wpłynęła.
Emerytka zapowiada: - Napiszę jeszcze do Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka. Otrzymam tysiąc albo i więcej. Te pieniądze nam się należą: 500 złotych dostanie wnuczka, a drugie 500 będzie dla mnie.
Awantura o pampersa
Podobne sytuacje zdarzają się w Bydgoszczy. Głośno na całą Polskę było o pani Agnieszce. Gdy jechała z córką autobusem, mała załatwiła się w pieluchę. Mama zaczęła przebierać dziecku pampersa. Jak kierowca to zobaczył, przerwał kurs, kazał pasażerce i jej córce wysiąść. Wywiązała się kłótnia. Młoda matka napisała zażalenie na kierowcę. Też domagała się rekompensaty. Sprawa na wniosek bydgoszczanki trafiła do sądu.
Bywają i inne skargi. - Zgłaszają się do nas kierowcy, którzy np. wpadli w dziurę i uszkodzili swoje auto - informuje Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - Wówczas taka sprawa dotyczy wypłaty ewentualnego odszkodowania. Kierowcy domagają się go od nas, ponieważ odpowiadamy za stan dróg.
300 Plus - wszystko, co musisz wiedzieć o programie.