- Nie możemy otworzyć okna, świeżo wywieszone pranie po kilku sekundach jest pokryte sadzą, a dzieci wracające z podwórka wyglądają jak kominiarze - zgodnie twierdzą mieszkańcy wsi Wrocki. Do tego trzeba jeszcze dodać smród, przez który oddychanie do przyjemności nie należy. **
Jako winowajcę takiego stanu rzeczy mieszkańcy wskazują miejscową gorzelnię.
Ze względu na liczne apele i prośby, które pojawiały sie podczas spotkań władz gminy organizowanych we Wrockach,
sprawa jest dobrze znana
urzędowi gminy.
- Właściciel gorzelni tłumaczy się, że ma odpowiednie pozwolenia na wylewanie pogorzelnianych nieczystości na pola oraz palenie w piecu trocinami. Od strony formalno-prawnej wszystko jest w porządku. Jednak w rzeczywistości nie do końca - mówi wójt gminy Golub-Dobrzyń, Edward Dębiec.
Nie do końca, czyli: z komina wydzielają się tumany dymu i sadza.
- Gdy przejeżdżałem obok gorzelni wieczorem z komina wydobywały się iskry. Z daleka wyglądało to jak fajerwerki - mówi nasz stały Czytelnik.
Wójt Edward Dębiec: - Podczas rozmów z właścicielem gorzelni, ten tłumaczył się jedynie błędem palacza i mówił, że takie sytuacje są sporadyczne. Złożył też oświadczenie, że technologia spalania jest prawidłowa
W urzędzie gminy jednak nie dano wiary tym wyjaśnieniom i powołano specjalą komisję, która miała zbadać tę sprawę. W jej skład wszedł przedstawiciel straży pożarnej, policji, kominiarz, radny z komisji rolnej oraz kierownik referatu ochrony środowiska. W zeszłym tygodniu komisja pojawiła się w gorzelni. Stwierdzono nieprawidłowosci i w protokole wskazano zalecenia. Na ich wykonanie właściciel ma miesiąc.
- Mamy nadzieję, że przedsiębiorca się z tego wywiąże. Przecież powinien wziąć pod uwagę, że jego działalność uprzykrza życie wielu sąsiadom, a także przejezdnym. Jeżeli zalecenia nie zostaną wykonane, my nie możemy nakładać sankcji, ale sprawa zostanie skierowana do instytucji, które taką możliwość mają. To jednak może trochę potrwać. Podczas kontroli w gorzelni właściciel obiecał, że od września system spalania zostanie zmieniony. Zamiast trocin będzie używał miału. To z pewnością zlikwidowałoby problem sadzy. Jednak takie obietnice słyszeliśmy już kilkakrotnie - mówi Dębiec.
Właściciel gorzelni nie chciał się wypowiedzieć w tej sprawie.