Pływak musiał wycofać się po przepłynięciu 3/4 trasy z Helu do Gdyni.
Bez rąk i nóg przepłynął kanał La Manche
- Wszystko przez wysoką falę, dokuczliwy wiatr i chłód - relacjonuje reporterowi "Pomorskiej". - W pewnym momencie ratownicy przywiązali mi bojkę, żebym był widoczny. W końcu musiałem wejść na pokład łodzi. Tak uznaliśmy wspólnie z ratownikami. Chodziło o bezpieczeństwo.
Uparł się, że odwiedzi krewnych mieszkających po drugiej stronie rzeki... Wpław... (szczegóły)
Tomasz Adamski jest jednak zadowolony i już teraz zapowiada kolejną próbę.
Czytaj e-wydanie »