https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chciała zareklamować telewizor - przechodzi drogę przez mękę

(awe)
Torunianka Maria Domagała chciała tylko zareklamować telewizor
Torunianka Maria Domagała chciała tylko zareklamować telewizor Lech Kamiński
- Chciałam tylko zareklamować telewizor - mówi Maria Domagała. - Ale nagle okazało się, że nie mam u kogo. Urzędniczy absurd.

Zaczęło się niewinnie: w listopadzie pani Marii zepsuł się telewizor - po raz kolejny. Obraz zaczął migać i tracić kolory, więc torunianka oddała sprzęt do serwisu. Autoryzowanego - bo telewizor ciągle był na gwarancji.

Tam fachowcy ustalili, że trzeba wymienić zepsutą matrycę. Ale w serwisie nie było brakującej części, ściągnięcie jej od producenta również okazało się trudne. Stanęło na tym, że najprościej będzie poprosić w sklepie o wymianę sprzętu.

Droga przez mękę: papierkowy ping-pong

Telewizor był na gwarancji, więc teoretycznie nie było problemu, ale w praktyce rzecz wyglądała inaczej. Bo sklepu już nie było.

Torunianka kupiła swój telewizor w Domarze, który kilkanaście dni wcześniej oficjalnie ogłosił upadłość. Pani Maria wysłała więc sprzęt bezpośrednio do gwaranta: firmy Daewoo Electronics Manufacturing Poland. Dołączyła pismo, w którym opisała całą sytuację. I zaczęła się droga przez mękę.

W grudniu przyszła odpowiedź od Daewoo. Urszula Cieślak, kierownik serwisu sprzedaży krajowej radziła, żeby zwrócić się do syndyka, który reprezentuje Domar.

"Jeśli wynikiem tego kontaktu będzie odpowiedź odmowna, proszę nas o tym poinformować, załączając skan negatywnej odpowiedzi" - czytamy w skierowanym do pani Marii piśmie.

W styczniu torunianka skontaktowała się więc z syndykiem. Dowiedziała się, że syndyk nie prowadzi działalności gospodarczej, a towarem powinien zająć się gwarant - czyli Daewoo.

- Napisałam jeszcze raz do firmy - opowiada pani Maria. - Opisałam sytuację, załączyłam kserokopię odpowiedzi syndyka i czekałam. Odpowiedź przyszła pod koniec stycznia: dowiedziałam się, że "nie ma przeszkód, by realizować reklamację u sprzedawcy" i że powinnam zgłosić się do biura syndyka. W piśmie pojawiło się nawet nazwisko osoby odpowiedzialnej za reklamacje. Napisałam po raz kolejny do syndyka i czego się dowiedziałam? Że mam zwrócić się do gwaranta - torunianka rozkłada ręce. - Taki papierkowy ping-pong.

Reklamacja? U nas to niemożliwe

- Osoba odpowiedzialna za reklamacje? - syndyk Gizela Eckert-Kurczewska nie kryje zdziwienia. - Owszem, ta pani pracowała, ale w Domarze, przed upadłością. My nie zajmujemy się reklamacjami, z tym trzeba się zwrócić bezpośrednio do gwaranta. Albo do rzecznika praw konsumenta.

Przedstawiciele Daewoo również rozkładają ręce. - Wymiana telewizora nie jest możliwa, bo nie mamy podobnego sprzętu w magazynie - mówi Urszula Cieślak, kierownik serwisu sprzedaży krajowej Daewoo Electronics. - Rozliczenie z indywidualnym klientem też jest niemożliwe ze względów księgowych: pani Domagała nie kupiła telewizora bezpośrednio od nas, ale ze sklepu.

Pani Maria może jeszcze próbować walczyć o swoje racje - i o nowy telewizor - w sądzie, ale przyznaje, że nie ma na to wielkiej ochoty. - Mam już serdecznie dosyć całej tej absurdalnej przepychanki - przyznaje torunianka.

Do sprawy wrócimy.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
tom
Standard obsługi daewoo , to nie jest pierwszy i ostatni klient który został tak potraktowany.
Pani Szefowa serwisu Urszula Cieślak nie ma pojęcia co ma robić ponieważ nigdy wcześniej nie pracowała w dziale serwisu więc jak można się domyślać obsługa klienta jak i procedury serwisowe są jej totalnie obce. Większość autoryzowanych serwisów rozwiązało umowy z Daewoo więc klienci beda mieli duży problem z naprawami w ramach gwarancji . Niestety jeżeli nawet jest jakiś serwis to i tak na wiele to się nie przyda ponieważ daewoo nie posiada większości niezbędnych części zamiennych ... Jedyna rada dla klientów oddawać sprzęt do sklepu z tytułu niezgodności towaru z umową . Dziwi mnie też fakt iż Pani Urszula zaproponowała wymiane sprzętu na nowy w sklepie jeżeli dobrze wie o tym że daewoo nie ma w swojej ofercie telewizorów od 2009 r a te ktore są jeszcze w sklepach to jakies wykopaliska z magazynow ... Na miejscu klientki napisał bym wyraźnie że powołuje się na kartę gwarancyjną a nie na ustawę gdzie odpowiedzialnością obarczony jest sprzedawca. Większość firm robi wymianę towaru przez serwis i nie miesza w to sklep więc niech pani Urszula sama pisze do syndyka czy nie mogą daewoo odsprzedać a właściwie oddać jednego telewizora ( domar był winny daewoo ok 1mln 600 tyś zł ) . Totalna głupota serwisu kompletny brak profesjonalizmu ale w sumie trudno się dziwić
o
obs
Podziwiam tupet Daewoo, bo przecież po tym artykule żaden rozumny klient nie powinien kupować żadnego ich produktu.
W każdym bądź razie z pewnością przy zakupie jakiegokolwiek sprzętu elektronicznego będę ich produktu omijał wielkim łukiem - na wszelki wypadek, skoro nie poczuwają się do odpowiedzialności za swoje towary.
Sklepy pojawiają się i upadają, ale producent odpowiada za swój produkt niezależnie od tego i jego obowiązkiem(choćby ze względów prestiżowych i szacunku dla klienta)jest wymienić wadliwy, lub znaleźć inne rozwiązanie satysfakcjonujące klienta - tak zachowują się poważne firmy.
Jak widać ta jest niepoważna i lepiej jej unikać.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska