Zgodnie z Ustawą o Straży Miejskiej ta może używać tylko niektórych paralizatorów. Nie może zaś - taserów.
- Czekamy aż wejdzie w życie nowa Ustawa - mówi Zbigniew Świdlikiewicz, p.o. komendanta Straży Miejskiej w Chełmnie. - Jest przekazana do kolejnego czytania. Wszystko zależy od posłów, jeśli zdecydują, że możemy używać innych paralizatorów niż te, o których mówi obecna Ustawa, to prawdopodobnie zmiany za miesiąc zostaną przegłosowane.
Municypalni, którzy w zeszłym roku z miejskiego budżetu otrzymali środki na zakup paralizatora i ich na ten cel nie wydali, mogliby już kupić paralizator.
- Czekamy z tym zakupem, ponieważ w Ustawie jest dziwny zapis, że możemy używać paralizatorów, ale jedynie tych, które wymagają zezwolenia - wyjaśnia komendant. - Nam zależy na zakupie taserów. Zwykłego paralizatora nie można bowiem używać w stosunku do osób na przykład z zastawkami serca i wieloma innymi chorobami, jest mnóstwo obwarowań. Chcemy uniknąć problemów. Poza tym, jest on bardziej szkodliwy dla zdrowia i działa na dotyk - czyli trzeba do konkretnej osoby podejść i go do niej przyłożyć.
Z paralizatorem elektrycznym - taserem nie ma takich problemów. Razi nawet na odległość siedmiu metrów, więc nie wymaga bliskiego kontaktu z osobą. Działa wyłącznie na mięśnie szkieletowe, nie szkodzi zatem zdrowiu.
W tym roku strażnicy kupią jeden taki taser.
- Jeśli posłowie zatwierdzą zmiany w Ustawie - zaznacza Zbigniew Świdlikiewicz. - Dostaliśmy dziesięć tysięcy złotych z budżetu miasta. Na ten cel przeznaczymy siedem tysięcy złotych. Tyle kosztują narzędzia do walki z przestępczością.