Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chełmno. Wdychamy toksyny z komina

Monika Smól
Paweł Wojciechowski i Sławomir Kołtuński będą reagować, gdy otrzymają sygnał, że ktoś pali niewłaściwymi odpadami, ale bez zgody właścicieli do mieszkań wchodzić nie zamierzają. Wczoraj na osiedlu Rybaki z kominów wydobywał się wyłącznie jasny dym.
Paweł Wojciechowski i Sławomir Kołtuński będą reagować, gdy otrzymają sygnał, że ktoś pali niewłaściwymi odpadami, ale bez zgody właścicieli do mieszkań wchodzić nie zamierzają. Wczoraj na osiedlu Rybaki z kominów wydobywał się wyłącznie jasny dym. Fot. Monika Smól
- Ludzie spalają co się da, bo nikt nie reaguje! - twierdzą niezadowoleni mieszkańcy. - Trują siebie i innych. Przecież dym ze spalonych odpadów wdychamy wszyscy. Z Czytelnikiem zgadzają się w chełmińskim sanepidzie.

Śmierdzące byle co

- Ci, którzy palą tym, co niedozwolone, robią to zazwyczaj pod osłoną nocy. Czarnego dymu nie widać, jednak czuć smród -mówi Mariusz Felsmann, dyrektor Państwowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Chełmnie. Ludzie palą, niestety wszystkim, co wpadnie im ręce. Kiedyś założono w wielu miejscach ogrzewanie elektryczne, co miało wyeliminować emisję spalin, jednak gwałtowne podwyżki cen prądu sprawiły, że ludzie od tego odeszli, przeszli na piece. A raczej "śmieciuchy", bo palą w nich buty, folie, plastik.

Niewielu z nich wie, że butelki typu pet, podczas spalania w temperaturze 200-500 stopni wytwarzają dioksyny - substancje silnie rakotwórcze.

- Podczas spalania zatruwają powietrze, którym oddychamy, osiadają na glebie i wodzie, a potem ludzie dziwią się, że odnotowujemy wzrosty zachorowań na nowotwory - podkreśla Mariusz Felsmann. - Sąsiedzi nawet czując odór wydobywający się z dymem z komina pobliskiego domu, często nie reagują, ponieważ nie wiedzą, gdzie się zwrócić. A mogą powiadomić strażników miejskich.

Problemem jest najczęściej to, że trzeba osobę palącą odpadami, złapać na gorącym uczynku.
- Jeśli taka osoba wpuści strażników, mogą oni zajrzeć do pieca, sprawdzić czy nie ma pozostałości stopniałego plastiku - dodaje dyrektor Stacji. - Każdy może też zrobić dokumentację fotograficzną, gdy widzi czarny kłębiasty dym. Jeśli zajdzie uzasadnione podejrzenie, że naruszona jest prawo zgodnie z ustawą o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, można wkraczać na teren posesji.

Michał Zalewski, prezydent Torunia dał municypalnym możliwość prowadzenia kontroli tego, czym pali się w piecach nawet w prywatnych budynkach.

- Prezydent dał nam zezwolenie na prowadzenie działań kontrolnych w zakresie spalania odpadów - mówi Jarosław Paralusz, rzecznik prasowy toruńskiej Straży Miejskiej. - Możemy zatem, bez zgody właściciela, wejść do pomieszczenia, w którym znajduje się piec centralnego ogrzewania. Jeśli właściciel nie będzie chciał nas wpuścić lub utrudni kontrolę, dopuści się przestępstwa. Kontrolować będziemy gdy sami zobaczymy coś dowodzącego, że w danym budynku spala się odpady lub gdy otrzymamy zgłoszenie od mieszkańców. Prezydent mógł to zrobić zgodnie z art. 379 Ustawy o Ochronie Środowiska.

W Chełmnie nie widzą szans na wprowadzenie takich praktyk, ale zapewniają, że palących byle czym mają na oku.

- Zgodnie z Kodeksem Postępowania Karnego przeszukania może dokonać prokurator lub na polecenie sądu lub prokuratora policja, zatem nie wyobrażam sobie, na jakiej podstawie mielibyśmy to robić? - mówi Zbigniew Świdlikiewicz, komendant Straży Miejskiej w Chełmnie. - Nie zamierzamy wchodzić bez zgody do czyjegoś domu ani nawet do piwnicy. Chyba, że chodzi o ratowanie czyjegoś życia lub zdrowia. Poza tym, jak określić czy takie wejście będzie uzasadnione? Przecież czarny dym wydobywa się czasami z komina nawet, gdy ktoś rozpala w nim - na przykład jakąś plastikową butelką lub ropą. Zanim my przyjedziemy, zajrzymy do pieca, będzie w nim już tylko drewno lub węgiel. Chyba, że miałby w piwnicy całe składowisko takich odpadów. Reagujemy na sygnały od ludzi, ale trudno przyłapać kogoś na gorącym uczynku. Poza tym, ludzie nie muszą nam otworzyć drzwi.

Zdaniem chełmińskiego radcy to łamanie prawa

Burmistrz Mariusz Kędzierski zapewnia, że nie będzie narażał strażników miejskich na odpowiedzialność karną - a z tym - zdaniem jego i prawnika - mogłoby się łączyć wejście do czyjegoś domu mimo woli.

- Radca prawny Urzędu Miasta twierdzi, że zezwalanie municypalnym na wchodzenie na teren prywatny i do domu, bez zgody właściciela jest niezgodne z prawem - mówi burmistrz. - Nie będę naśladował prezydenta Torunia, bo nie zamierzam zezwalać strażnikom miejskim na łamanie prawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska