Unia Europejska zakazała stosowania kreozotu od kwietnia 2018, ale nie da się ukryć, że większość plantacji chmielu w Polsce, Niemczech czy Czechach jest zbudowana na drewnianych słupach pokrytych tą szkodliwą substancją. Badania pokazują, że w glebach, na których stały słupy z kreozotem, stężenie substancji rakotwórczych często przekracza dopuszczalne normy.
Olej kreozotowy dobrze impregnuje drewno i przed laty nie wiedziano o jego szkodliwym działaniu. Niestety, zawiera on szkodliwe związki WWA (wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne), które wnikają do gleby, a potem do upraw.
Tutaj również: Dramat na polach! W sierpniu sucho może być także w studniach
– W Polsce nie bada się chmielu pod kątem szkodliwych związków WWA. Nikt o tym nie pomyślał. Jest co prawda rozporządzenie Komisji Europejskiej z 2006, które ustala najwyższe dopuszczalne poziomy niektórych zanieczyszczeń w środkach spożywczych. W wybranych produktach spożywczych bada się stężenie czynnika rakotwórczego, jakim jest benzo(a)piren będący związkiem WWA. Niestety, nie ma na tej liście chmielu, jęczmienia czy piwa – mówi dr Magdalena Popowska, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.
Potrzebne wsparcie dla chmielarzy
W Polsce jest ok. 2 tys. ha plantacji chmielu, na Słowenii ok. 1,5 tys., w Czechach 4,7 tys., w Niemczech ponad 20 tys. Na większości z nich nadal stoją drewniane słupy impregnowane olejem kreozotowym. W samej Polsce jest ok. 300 tys. takich słupów. Chociaż Unia Europejska zakazała ich stosowania, nie przygotowała programów i wsparcia finansowego ich usuwania i oczyszczenia gleby.
– Te wszystkie plantacje wymagają nie tylko usunięcia słupów, co jest kosztownym procesem, ale także oczyszczenia gleby ze szkodliwych związków, które w nią wniknęły – uważa Zbigniew Siedlarczyk, prezes spółki Polski Eko Chmiel.

Według specjalistów istnieją już na rynku polskim alternatywne technologie i bezpieczne substancje, którymi można zastąpić kreozot.
Bakterie „zjadają” szkodliwe związki
Nauka opracowała szereg metod neutralizacji skażeń substancjami ropopochodnymi.
Za najbardziej naturalną i przyjazną glebie metodę uznaje się bioremediację, czyli jej leczenie. Podczas tego procesu wykorzystuje się bakterie, grzyby strzępkowe, drożdże. – W uproszczeniu technika bioremediacji polega m.in. na tym, że namnożone bakterie zdolne do „zjadania” wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (WWA) wprowadzane są do gleby w odpowiedniej ilości – opowiada prof. Magdalena Popowska z BACTrem.
Nie szkodzi uprawom
Profesor Popowska rozwinęła metodę bioremediacji. W miejsce preparatów złożonych z jednego lub kilku szczepów bakterii stworzyła biopreparat, który opiera się na współdziałaniu kilkunastu szczepów.
Polski Eko Chmiel podpisał z BACTremem porozumienie na wyłączne stosowanie nowej technologii na plantacjach chmielu.
Konsolidacja rynku
W Niemczech jest około tysiąca plantatorów, którzy mają 20 tys. ha. W Polsce chmielarzy jest niewiele mniej, bo 600, ale mają areał zaledwie na poziomie ok. 2 tys. ha. W Czechach jest 300 spółdzielni chmielarskich, które mają łącznie 4,5 tys. ha. To pokazuje, że proces konsolidacji rynku jest w Polsce nieuchronny.
Polski Eko Chmiel chce zorganizować grupę producentów chmielu wolnego od WWA.
Eksperymentalna plantacja
Od dwóch lat działa już pilotażowa plantacja w Jastkowie. Na czterech hektarach rośnie tam chmiel na kompozytowych słupach, w ziemi wolnej od WWA. W tym roku odbędzie się pierwszy zbiór czystego chmielu. Zbiór będzie niewielki. Większego będzie można oczekiwać w przyszłym roku, z kilkudziesięciu hektarów.
– Ten chmiel, sprzedawany do browarów i firm kosmetycznych czy farmaceutycznych, nie będzie przypadkowy. Będzie sprawdzany na podstawie DNA, a kupujący będzie wiedział, z jakiej plantacji do niego trafił - uważa Siedlarczyk.
_______________________
Agro Pomorska odcinek 70
