W czwartek sesja budżetowa i radni zapoznają się z aktualnymi wskaźnikami, m.in. zadłużenia.
Na koniec roku ma ono wynieść ok. 45 proc., ale pod koniec roku przyszłego może oscylować pomiędzy 43 a 53 proc. Czy takie zadłużenie spędza sen z oczu burmistrzowi Arseniuszowi Finsterowi? Okazuje się, że nie. Choć burmistrz nie ukrywa, że rok zapowiada się ciężki i trzeba się będzie pogimnastykować, żeby budżet wykonać, to poziom zadłużenia go nie przeraża. - To teraz na porządku dziennym - komentuje. - Wielkie miasta, Wrocław czy Warszawa też są tak zadłużone. Ale chciałbym zakończyć kadencję z zadłużeniem ok. 35 proc.