Chodnik stanowił część infrastruktury miejskiej i najpierw stanęła na nim reklama, teraz płytki zostały rozebrane. Jak się okazuje, właściciele działki nie zamierzali podporządkować się apelowi burmistrza o zabranie stamtąd reklamy, teraz zaś poszli o krok dalej.
- Zachowują się zgodnie z przysłowiem "Wolnoć Tomku w swoim domku" - komentuje Jarosław Rekowski, dyrektor wydziału komunalnego w ratuszu. - Monitujemy przez cały czas, ale nic nie możemy zrobić, dopóki Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku jasno nie wypowie się w kwestii, jak daleko sięga pas drogowy, którym my administrujemy.
A to może jeszcze potrwać. Bo nie ma podobno podziałów geodezyjnych i cała sprawa wydaje się bardzo skomplikowana.